środa, 27 grudnia 2017

O MIŁOŚCI BOGA I PRZEBACZENIU- RECENZJA FILMU "CHATA"

"Chata" (reżyser- Stuart Hazeldine) porusza trudną tematykę Boga i obecności zła na świecie. Z tego powodu nie jest łatwym w odbiorze filmem i może powodować sprzeczne emocje. Przede wszystkim ma dawać widzowi nadzieję.

Mack nie miał łatwego dzieciństwa. Mimo to, założył szczęśliwą rodzinę i jest wspaniałym ojcem. Wraz z dziećmi wyjeżdża na biwak. Podczas gdy ratuje życie syna, ktoś porywa jego najmłodszą córkę. Policja odnajduje zakrwawioną sukienkę dziewczynki w pobliskiej chacie. Mack pogrąża się w żałobie i odsuwa od wszystkich. Pewnego dnia dostaje tajemniczy list bez adresu, bez znaczka. Nadawca, który podpisuje się jako Ojciec (tak jego żona nazywa Boga) każe mu przyjść do chaty, w której została zamordowana córka. Mack wyrusza w samotną podróż. Spotyka tajemniczego mężczyznę, który wprowadza go do magicznego świata. Okazuje się, że został przysłany tutaj przez samego Boga, który pragnie pokazać mu piękno świata i pomóc na nowo odnaleźć sens życia. 
Warto wspomnieć, że film powstał na podstawie książki. Może niektórych zszokować, szczególnie niewierzących lub tych, którzy oskarżają Boga o zgodę na cierpienie. Pierwsze, co uderza to już sam obraz Ojca w roli kobiety. Jezus przedstawiony został w dość tradycyjny sposób. Zdziwiła mnie natomiast Azjatka Sarayu, która była uosobieniem Ducha Świętego. Każde z nich rozmawia z bohaterem o śmierci córki i chce pokazać mu inne spojrzenie na świat. Mack zaczyna wierzyć. Wszystko to prowadzi do przebaczenia.

Film jest pięknym obrazkiem. Mimo iż przedstawia tragedię utraty dziecka i z początku krajobrazy są depresyjne to znakomicie kontrastują z nimi sceny raju, ogrodów obok siedziby Boga. Przedstawia piękno świata. Należy pochwalić świetną grę aktorską, bo z całą pewnością były to trudne do zagrania role. Szczególnie chwalę Sama Worthingtona. Znakomicie przedstawił emocje bohatera i zachodzące w nim zmiany. Dialogi są głębokie i refleksyjne i mają pozostać w głowie widza na dłużej. Przekonują nas, że tak naprawdę Bóg zawsze jest obok i warto w to wierzyć.
Dzieło ma wady i z całą pewnością można było wykorzystać potencjał książki jeszcze bardziej. Niektórzy uznają ten film za zbyt banalny, zbyt słodki. To jak jest odbierany jest sprawą indywidualną, bo zależy od stopnia wiary i wrażliwości człowieka. Do mnie niewątpliwie trafił i przypomniał kilka istotnych kwestii w życiu.

niedziela, 17 grudnia 2017

"DROGIE ŻYCIE" MEGHAN QUINN- KSIĄŻKA, KTÓRA ZMIENI TWOJE MYŚLENIE!

Przeczytałam bardzo, ale to bardzo dużo książek. Z tego powodu trudno mnie zaskoczyć i sprawić, aby lektura trafiła na listę tych ulubionych, odmieniających moje życie. "Drogie życie" jest dla mnie czymś niespotykanym, wyróżniającym się wśród innych pozycji. Zmieniło moje myślenie i dotarło do zakamarków duszy, o których nie miałam pojęcia.

Hollyn, Jace, Daisy i Carter- czwórka bohaterów o odmiennych charakterach, każdy ze swoją przeszłością, bagażem doświadczeń i problemami. Hollyn straciła ukochanego i nie potrafi pójść naprzód. Jace przeżywa oddanie córki do adopcji. Do Daisy dociera, że została wychowana pod kloszem, nie miała przyjaciół i praktycznie nie żyła. Carter chce zacząć działać na własną rękę i uwolnić od wujka u którego pracuje, ale jego dziewczyna kradnie mu wszystkie pieniądze. Spotykają się na zajęciach programu Drogie Życie. Ma on sprawić, że inaczej spojrzą na rzeczywistość i przejmą kontrolę nad swoim życiem. Faktycznie, wszystko zaczyna się zmieniać. Tworzą się nowe przyjaźnie, rozwija miłość. Nic nie jest jednak łatwe i wymaga czasu, tym bardziej, że strach i nasze demony gonią nas na każdym kroku...

Meghan Quinn ma niewątpliwie talent. Jej styl pisania, język są bardzo naturalne. Nigdy nie czytałam książki, która przedstawiałaby życie w tak realny sposób. Dialogi są wyjęte z codziennych sytuacji, a bohaterowie tak bardzo przypominają po prostu zwyczajnych ludzi, przy czym są dopracowani w każdym calu. Połączenie czwórki narratorów nie jest łatwe, a autorce udało się stworzyć z tego spójną całość.


Cały wachlarz emocji! Te pozytywne, a także te negatywne towarzyszyły mi na każdej stronie. Uśmiech, łzy, złość... Książka sprawia, że inaczej patrzymy na swoje uczucia, na to, co nas otacza i spotyka. Utożsamiałam się z bohaterami i myślę, że każdy czytelnik to zrobi. I to jest chyba największa zaleta tej pozycji. Jej piękno tkwi w tym, że opowiada naszą historię, nie wymyśloną bajeczkę, a historię zwykłych ludzi.
Niektórym do gustu może nie przypaść wolne tempo akcji. Co prawda miałam momenty, w których mi to przeszkadzało, ale zabieg ten miał dodać naturalności (przecież w realnym życiu także wszystko jest długotrwałym procesem i rzadko kiedy zakochujemy się od pierwszego wejrzenia). Opowieść urzeka i z pewnością trafi szczególnie do tych najwrażliwszych. 
Pokochałam bohaterów i ich perypetie. Nie jest to słodka, miłosna historia. Jej pozytywny wydźwięk ma dać nam nadzieję i wiarę. Piękne przesłanie, aby na każdym kroku dowodzić wartości własnego istnienia, pozostanie w mojej pamięci na zawsze.
Polecam!

niedziela, 26 listopada 2017

3 KLIMATYCZNE PIOSENKI OD DUETU LINIA NOCNA

Linia Nocna to duet, który tworzy magiczne piosenki. Jestem pewna, że ich klimat przeniesie Was w inne miejsce. Podobają mi się także dopracowane w każdym calu teledyski. Zespół niedawno pojawił się na rynku, dlatego możemy cieszyć się tylko trzema utworami. Czekam na więcej, bo niewątpliwie warto.




poniedziałek, 20 listopada 2017

"LILKA I SPÓŁKA", "LILKA I WIELKA AFERA" MAGDALENY WITKIEWICZ- ULUBIONA SERIA DZIECI, KTÓRĄ POKOCHAJĄ TAKŻE DOROŚLI

"Mikołajek" czy "Koszmarny Karolek" to nieśmiertelni już bohaterowie. Magdalena Witkiewicz stworzyła Lilkę, która pokazuje, że dziewczynki również mają szalone pomysły. Seria przypomina mi nieco "Dzieci z Bullerbyn", co pozwoli starszym czytelnikom na sentymentalną podróż do lat dzieciństwa.



"Lilka i spółka":

Główną bohaterką i narratorką jest Lilka
i jak każda 8-latka ma głowę pełną pomysłów. Wraz z rodzeństwem- Mateuszem (5 lat) i Wiktorią (12 lat)- planują niesamowite wakacje. Niestety wszystko się komplikuje, bo letni czas mają spędzić u znienawidzonej ciotki  Jadźki, która odstrasza ich swoim wyglądem i jest w oczach dzieci po prostu stara. Deszcz, brak słodyczy... Nic nie zapowiada, że wakacje będą udane. Nudna atmosfera znika, gdy dzieci zaczynają przypuszczać, że ciotka może być przestępczynią... Jakie przygody ich spotkają?


"Lilka i wielka afera":

Powracamy do o rok starszych bohaterów. Znów są wakacje i tym razem nic nie wskazuje na to, że plany dzieciaków legną wgruzach. Wyjeżdżają do ukochanej ciotki Franki. Okazuje się jednak, że ciotka się zakochała i obiekt jej westchnień także będzie spędzał z nią wakacje. Mężczyzna nie przypadnie Lilce do gustu i wyda jej się być bardzo podejrzany... Poznajemy także wielu nowych bohaterów m.in. mieszkającą obok dziewczynkę Zosię. Co z tego wszystkiego wyniknie? Co tym razem wymyśli Lilka?

Książki nie mają wad! Są idealną propozycją na dobranoc dla dzieci. Jestem pewna, że dorosłym także się spodobają
i to chyba jest w nich  najlepsze. Łączą pokolenia. Bohaterów nie sposób nie lubić. Świat, który stworzyła Witkiewicz jest uroczy i pełen dziecięcej wyobraźni. Dominuje humor. W pewnych momentach nie mogłam przestać się śmiać np. gdy dzieci chciały znaleźć zegar biologiczny ciotki Franki. Przy tym wszystkim przygody są naprawdę ciekawe i wciągające. Przekazują dzieciom wartość i uczą, bawiąc. Całość znakomicie dopełniają ilustracje.


Dla mnie najlepszą rekomendacją jest uśmiech i zasłuchanie mojego siostrzeńca, któremu czytałam tę bajkową serię.

Polecam kupno "Lilki.." dzieciom i wspólne jej czytanie! Z pewnością przyjemnie i wartościowo spędzicie czas całą rodziną przy jej lekturze.

Za egzemplarze do recenzji dziękuję wydawnictwu Od Deski Do Deski. :)

piątek, 3 listopada 2017

NAJNOWSZA PŁYTA KORTEZA "MÓJ DOM"- RECENZJA

Odkryłam Korteza zanim stał się popularny, co do tej pory napawa mnie dumą. Od tamtej pory minęło sporo czasu. Dokładnie pamiętam jak oczarowała mnie pierwsza piosenka, którą usłyszałam- "Zostań". Posłuchałam artysty i zostałam z jego twórczością na dłużej. Udało mi się nawet doświadczyć magii, jaką roztacza wokół siebie na koncertach i zdobyć autograf na debiutanckiej płycie. Ponad 2 lata- tyle czekałam na następny album. Wiązałam z nim bardzo duże nadzieje. Czy się rozczarowałam?

Zaczynając od samej okładki, warto wiedzieć, że nawiązuje ona do frontu płyty "Blues" zespołu Breakout. Otwieramy pudełko, wkładamy płytę do odtwarzacza i rzeczywistość na kilkadziesiąt minut przestaje istnieć. Zostajemy sam na sam z Kortezem, który pragnie nam się zwierzyć, podzielić się z nami swoją historią. I to jest piękne.
"Pierwsza" wprowadza nas w ten nastrój. Jestem wprost oczarowana pierwszymi dźwiękami tej płyty. Są niesamowicie dojrzałe i miałam z początku wrażenie, że włączyłam utwór z muzyki klasycznej na wysokim poziomie. Piosenka prezentuje nam temat płyty: bolesne rozstanie. ONA jest adresatką wszystkich utworów. "Dobrze, że Cię mam" pokazuje jednak te dobre chwile w związku, które artysta wspomina, wyliczając dotyk, usta czy oddech w nocy. Świetnie sprawdziła się tutaj beztroska, "ogniskowa" gra na gitarze. 

"Jedyne czego chce to mieć widok na twój dzień"

"We dwoje" to lekki, ale nostalgiczny utwór.  Uwielbiam "Film przed snem", jest punktem kulminacyjnym i momentem w związku, w którym zaczynamy wyczuwać koniec. "Dobry moment" to moja ulubiona piosenka. Wzruszają mnie słowa jak i sam teledysk."Nic tu po mnie" wprowadza smutek, ale głos Korteza brzmi wprost cudownie."Dziwny sen" utrzymuje poziom. Słowa "Trudnego wieku" dogłębnie mnie poruszają: "To nie koniec. Na co czekasz? Choć się boję to przecież nie uciekam". "Wyjdź ze mną na deszcz" znakomicie kończy płytę iskierką nadziei i optymizmu. Świetnym zabiegiem w piosence jest naśladowanie dźwięku kropli deszczu. 



Długi czas pracy nad płytą zaowocował tym, że jest kompletna, dogłębnie przemyślana i dopracowana. Jest wyznaniem, spowiedzią. Klimat "Mojego domu" jest intymniejszy niż "Bumerangu". W dzisiejszych czasach potrzebujemy wyciszenia i wrażliwości, które daje nam Kortez i myślę, że to przyczynia się do jego popularności. Tę płytę każdy odczuje i zinterpretuje inaczej. Jest sztuką samą w sobie. Delikatne rozczarowanie jednak jest, ale wiąże się ono tylko z brakiem zaskoczenia. Kortez musi pokazać się też z innej strony. Piosenki utrzymane cały czas w tej samej stylistyce powoli się nudzą. Następna taka płyta już nie przejdzie i jestem ciekawa, w jakim kierunku Kortez podąży. Uważam go za jedno z największych muzycznych objawień na polskim rynku ostatnich lat i dlatego dużo od niego wymagam. 

Podsumowując: rozgościłam się w domu Korteza i ze wzruszeniem wysłuchałam jego historii. Muzycznie płyta mnie nie rozczarowała i utrzymała poziom poprzedniczki, chociaż skrycie liczyłam na efekt zaskoczenia. Zrozumiem osoby, dla których album będzie miał nużące momenty i właśnie takich opinii w przypadku "Mojego domu" niestety można się obawiać. 

Mam nadzieję, że dacie się zaczarować i Kortez dotrze do Waszej duszy! <3 Jestem ciekawa Waszych opinii o nowej płycie...

sobota, 28 października 2017

"NAJLEPSZY POWÓD, BY ŻYĆ" AUGUSTY DOCHER OCZARUJE TWOJĄ DUSZĘ!

"Najlepszy powód by żyć" sprawia, że na sercu robi się cieplej. To historia, przy której czytaniu niesamowicie się odprężyłam i rozmarzyłam. Ale mimo tej sielanki razi też brutalnością życiowej niesprawiedliwości i problemów, z jakimi musimy się mierzyć w życiu. Przy tym wszystkim odpowiada na jedno z najważniejszych egzystencjonalnych pytań: co nadaje życiu sens?, a odpowiedź zdaje się mieć tylko jeden wyraz.

Dominika ma za sobą traumatyczne przeżycia. Pijany ojciec oblał ją benzyną i znaczna część ciała dziewczyny została poparzona. Straszliwe blizny sprawiają, że bohaterka nie potrafi spojrzeć w lustro i zapomnieć o tragedii. Nie znajduje sensu w życiu i wypełnia ją tylko smutek, żal i samotność. Pojawia się Marcel i wszystko się zmienia. Nie przeszkadzają mu blizny Dominiki, zakochuje się w niej bez opamiętania. Sam jednak nie wie, czy zdoła ocalić dziewczynę i pokazać jej piękno istnienia...tym bardziej, że chłopak nie jest nieskazitelny i skrywa tajemnice. 
Czy Marcel stanie się uosobieniem nadziei dla naszej bohaterki?

Po pierwsze książka nie jest przewidywalna, czego bardzo się obawiałam. Historia naprawdę urzeka. Augusta (vel Beata Majewska) stworzyła ciekawe postacie. Bohaterowie spodobali mi się przez swoją niejednoznaczność; nie są papierowi, są po prostu ludźmi z problemami i ze swoją historią, która niewątpliwie warta jest opowiedzenia. Opisy dni spędzonych w szpitalu, operacji i walki o zdrowie są bardzo emocjonujące, sprawiają, że zżywamy się z Dominiką. Także przedstawienie jej relacji z ojcem poruszyło moje serce. Marcela nie sposób nie lubić i to, co się kryje się za tą postacią z pewnością Was zadziwi. Styl i język sprawiają, że wprost przepływa się przez następne strony.
Najważniejsze jest tu jednak przesłanie. Mimo bólu, jaki niewątpliwie ma miejsce na kartach "Najlepszego powodu by żyć" autorka daje nam nadzieje i siłę. 
Tylko spójrzcie na tę piękną okładkę! <3

czwartek, 5 października 2017

AGNIESZKA KRAWCZYK "SIOSTRY"- CZARY CODZIENNOŚCI NA JESIENNE WIECZORY

"Siostry" Agnieszki Krawczyk to książka o kobietach i dla kobiet. Jej klimat zaczaruje jesienne wieczory.

Agata Niemirska czuje się zagubiona. Ma świetną pracę, faceta, ale czegoś jej brakuje. Telefon o śmierci matki, która zostawiła ją w dzieciństwie zmienia wszystko. Wraz z przyrodnią siostrą Danielą jadą na pogrzeb do Zmysłowa. Tam Agata dowiaduje się o istnieniu Tosi- dziewięcioletniej siostry, która po śmierci matki została zupełnie sama. Niemirskie wiedzą, że nie mogą zostawić Tosi samej i zostają w Zmysłowie dłużej niż przewidywały. W małej miejscowości układają swoje życie na nowo....Kto z mieszkańców okaże się przyjacielem, a kto wrogiem? Czy odnajdą swoje miejsce na ziemi?


Książka spodoba się kobietom, które lubią romantyczne, beztroskie klimaty i szukają przyjemnej, niewymagającej lektury. Akcja toczy się bardzo wolno. Lektura jest dość długa i właściwie przez ten cały czas za dużo się nie dzieje. Dla niektórych wolne tempo jest wadą, dla innych zaletą. Ja jestem gdzieś pomiędzy. Miałam momenty, w których takie wolne płynięcie przez akcje bardzo mnie relaksowało, ale były też chwile, gdzie niecierpliwie oczekiwałam aż w końcu niektóre wątki się rozwiną. Niewątpliwie książką tą trzeba się delektować. "Siostry" są właściwie wprowadzeniem do serii "Czary codzienności". Mają na celu przedstawić nam bohaterów i nakreślić sytuację. Wszystkie rozpoczęte wątki są rozwijane w następnych częściach. 


Styl Agnieszki Krawczyk bardzo mi się spodobał. Jest pełen ciepła, uczuć. Kreacja tylu bohaterów w jednej serii nie jest łatwa, a autorka świetnie sobie z nią poradziła. Nie dzieli ludzi na dobrych i złych. Każdy z nich ma swoją niełatwą historię. Na wyobraźnie działają także piękne opisy przyrody: malownicze krajobrazy, ogrody, kwiaty. Czytelnik pragnie przenieść się do tego sielskiego miejsca. 
Opowieść niesie w sobie prawdę o ludziach i zastanawia się nad celem i sensem życia. Ukazuje istotę miłości i rodziny. Towarzyszymy bohaterkom w poszukiwaniu swojej drogi, odkrywaniu tajemniczej przeszłości. "Siostry" są niewymuszoną powieścią o tym, jakie jest życie, ze wszystkimi swoimi barwami.

Lekka, przyjemna historia, która będzie lekiem na szare, jesienne dni...
Dajcie się zauroczyć! 


wtorek, 3 października 2017

MUZYCZNE NOWOŚCI- OFENBACH, ONEREPUBLIC, KORTEZ, BEDNAREK, PINK, KYGO I INNI

W ostatnim czasie swoje premiery miały bardzo ciekawe utwory 
i niektóre szczególnie przypadły mi do gustu. 

Zaczynamy od klubowych brzmień. Niech w deszczowy dzień rozgrzeje Was "Katchi" oraz Maroon 5, a także mój ulubiony Avicii.







Nowość od OneRepublic:


Pink powróciła i dalej zaskakuje! ;)


Raging Fyah i Bednarek to idealne połączenie- zrelaksują Was i naładują pozytywną energią.


Kygo w spokojniejszym klimacie... "This Town" mnie oczarowało <3


X Ambassadors jak zwykle na wysokim poziomie!


Jeśli chodzi o polską muzykę to ostatnio ponownie króluje u mnie Kortez i jego najnowszy utwór, a także Miuosh.



Które utwory spodobały się Wam najbardziej? Czego najczęściej ostatnio słuchacie? Piszcie! :)

niedziela, 24 września 2017

PRAWDZIWE ŻYCIE, PRAWDZIWE EMOCJE W KSIĄŻCE "#ME" JOANNY FABICKIEJ

Są książki, które ukazują piękny i dobry świat, do którego chcemy się przenieść. Są też jednak takie, które pokazują po prostu jego prawdziwość i brutalność, ale dają przy tym nadzieję na lepsze jutro. Do tej drugiej kategorii należy "#me" Joanny Fabickiej. Świetna powieść, którą powinni przeczytać w szczególności młodzi ludzie.


Główną bohaterką jest niepewna siebie nastolatka Sara. Nie uważa siebie za piękną, nie jest bogata, co sprawia, że w szkole nie ma lekko. Ma problemy jak każda inna dziewczyna w jej wieku. Oprócz tego musi radzić sobie z alkoholowym nałogiem matki. Jej życie nie jest łatwe. Wszystko zmienia się, gdy poznaje Józka. Sara postanawia zawalczyć o swoje życie i lepsze jutro. Czuje, że musi odnaleźć ojca, a zarazem własne "ja". Więcej niestety nie mogę zdradzić, a dzieje się bardzo dużo. 



Sara jest znakomicie przemyślaną postacią, w której każdy odnajdzie część siebie. To, co spodobało mi się najbardziej w tej pozycji to to, w jaki sposób Joanna Fabicka wnika do ludzkiej psychiki. Pokazuje uczucia, emocje nastolatków i ich świat prawdziwie, bez tabu. Fabicka rozumie młodych ludzi lepiej niż oni siebie. Podejmuje się ważnej tematyki nałogów rodziców i przemocy wobec dzieci. Robi to jednak w w bardzo wyważony sposób. "#me" to bardzo szczera historia, jedna z takich, które dzieją się naprawdę wokół nas na co dzień, ale udajemy, że ich nie zauważamy. Ludzie jak Sara potrzebują naszej pomocy i właśnie do jej udzielenia chce nas zachęcić autorka.
Świetny język sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Spodobało mi się także ukazanie wątku miłosnego, który nie był przesłodzony. Byłam trochę rozczarowana otwartym zakończeniem, ponieważ ciekawiło mnie jak zakończą się losy bohaterów.


To, co najważniejsze w "#me" to wartość, którą przekazuje autorka! Koniecznie przeczytajcie! 

niedziela, 10 września 2017

DAMIAN UKEJE- SILNY GŁOS, KTÓRY WZRUSZA + PREMIERY OSTATNICH DNI

Damiana Ukeje zapewne część z Was kojarzy z The Voice of Poland. W drużynie Nergala śpiewał głownie rockowe, ostre piosenki. W takiej też mocnej stylistyce utrzymany był jego debiutancki album. W 2016 roku postanowił jednak spróbować czegoś nowego i okazało się, że znakomicie brzmi także w spokojniejszych utworach. Podobają mi się obie jego wersje. W stonowanych utworach jest natomiast barwniejszy, a jego zachrypnięty głos idealnie brzmi i wywołuje emocje. Silny facet, który wzrusza. 




PREMIERY Z OSTATNICH DNI:

Zayn + Sia <3 Takiego połączenia się nie spodziewałam





piątek, 8 września 2017

FILM "OBDAROWANI"- WZRUSZAJĄCA OPOWIEŚĆ O UTALENTOWANEJ DZIEWCZYNCE

Są takie filmy, które oglądamy z zapartym tchem. Są też takie przy których się wzruszamy..., uśmiechamy do ekranu... Bo zawsze chodzi o emocje i to one są powodem, dla którego tak chętnie oglądamy dobre kino. Reżyser "Obdarowanych" Marc Webb doskonale o tym wie.

Główny bohater Frank nie ma takiego życia jak inni faceci w jego wieku, a to wszystko za sprawą jednej małej, rezolutnej dziewczynki. Mary jest jego siostrzenicą. Opiekę nad nią powierzyła mu siostra przed samobójstwem. 6-latka, podobnie jak matka, jest bardzo utalentowana. Nie straszna jej matematyka na poziomie studiów. Franc chroni jej talent. Domyśla się, że świat będzie chciał wykorzystać zdolności Mary i pozbawi ją to dzieciństwa. Po kilku latach nieobecności znów w ich życiu pojawia się babcia dziewczynki, która ma odmienny pogląd na wychowanie niż Frank. Rozpoczyna się walka o prawa rodzicielskie.

Bohaterów nie sposób nie polubić. Relacja między Frankiem a Mary wywołuje podziw i bardzo przyjemnie się na nich patrzy. Aktorzy doskonale wcielili się w swoje role. Przystojny Chris Evans jest bardzo tajemniczy, a Mckenna Grace ukazuje wszystkie emocje Mary, nawet te trudne przy czym i tak zostaje rezolutną, małą dziewczynką.
Z jednej strony mamy piękny, sielski obrazek, który mógłby kojarzyć się z lekkim kinem. Reżyser podejmuje się jednak trudnej tematyki, przy czym przekazuje ją w łatwy w odbiorze sposób. Stawia trudne pytania dotyczące życia matematycznych geniuszy, problemów napotykanych w czasie wychowywania.Wzrusza, ale nie przejeżdża w brutalny sposób po naszej duszy. W pewnych momentach potrafi rozśmieszyć.Wszystkie emocje sprawiają, że "Obdarowanych" ogląda się z przyjemnością. Wielkim atutem jest także doskonale dobrana muzyka. Za jedyną wadę można uznać zbytnią przewidywalność.


Myślę, że film się Wam spodoba i przyjemnie spędzicie czas na jego oglądaniu. Polecam! ;)

sobota, 26 sierpnia 2017

SKIP MARLEY- WNUCZEK BOBA MARLEYA WKRACZA NA RYNEK MUZYKI REGGAE

Skip Marley to moje nowe odkrycie! Utalentowany, młody artysta wnosi świeżość na rynek muzyki reggae, wplatając do niej inne gatunki.  Dodatkowo jest wnuczkiem Boba Marleya. Popularność przyniosła mu także współpraca z Katy Perry, artysta wystąpił w jej utworze "Chained to the Rhythm". Aktualnie możemy słuchać tylko kilku jego piosenek, ale są one na bardzo dobrym poziomie- muzycznie, tekstowo jak i wokalnie. Artysta porusza także ważne tematy, zawsze zależy mu na pozytywnym przekazie. Wciąż pracuje nad debiutanckim albumem i mam nadzieję, że ukaże się on już niedługo. 




Jak Wam się podoba? :)

środa, 23 sierpnia 2017

"HISTORIA WNĘTRZ. DOM OD ROKU 1700" STEVEN PARISSIEN- RECENZJA

Jedną z moich pasji jest także architektura, w szczególności wnętrza. Skłoniło mnie to do przeczytania książki "Historia wnętrz. Dom od roku 1700".

Jest to bardzo ciekawa pozycja, tym bardziej jeśli lubicie sztukę, historię. Spora ilość stron i mała czcionka sprawiły jednak, że bardzo długo mi się ją czytało i kilka razy robiłam dłuższe przerwy. Nie da się od tak usiąść w fotelu i po prostu ją pochłonąć. 

To dość ciężka lektura, przepełniona historią, ale napisana prostym i zrozumiałym językiem. To właśnie brak naukowego, fachowego i trudnego słownictwa wyróżniają ją wśród innych pozycji o tematyce kulturowej. Pełen profesjonalizm. Piękne zdjęcia ( na szczęście podpisane, co przedstawiają) uprzyjemniają czytanie. Sięgając po "Historię wnętrz..." spodziewałam się jednak czegoś innego...

 Autor duży nacisk kładzie na historię, przemiany społeczne, gospodarcze, rewolucje, by dopiero na drugim miejscu nakreślić ich wpływ na wnętrza. Nie zrozumcie mnie źle- to też jest fajne, ale nastawiałam się na projekty najsłynniejszych architektów wnętrz, słynne meble i po prostu przeprowadzenie mnie po tym, co było modne w danych epokach. Tytuł nie zgadza się z treścią. Książka ma jeszcze jedną wadę- autor skupia się głównie na Ameryce. 


Warto przeczytać tę książkę, aby poszerzyć swoją wiedzę nie tylko na temat designu, ale także historii. Przed zakupem musicie jednak zastanowić się, czy aby na pewno to jest to, czego oczekujecie. Szkoda by było, gdybyście się męczyli i zanudzili. To ambitna pozycja! Wydawnictwo Arkady jak zwykle się postarało i zadbało o piękne wydanie.

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

GRUBSON "RESTART"- ODPOCZNIJ ŚWIADOMIE I ZACZNIJ DOCENIAĆ CHWILĘ

W nowej piosence "Restart" Grubson przypomina o tym, co ważne. W teledysku wystąpiły jego dzieci, co sprawiło, że jest to bardzo rodzinny, piękny w swojej prostocie obrazek.



Utwór znakomicie pasuje do dzisiejszych czasów, w którym nie potrafimy odpoczywać i spędzać czasu z rodziną. Gonimy za tym, co nieistotne i życie nam ucieka. Większość ludzi na wakacyjnym wyjeździe także nie potrafi się zrelaksować. Ostatnio będąc na plaży, zauważyłam jak wiele osób spędzało czas na telefonie. To jest strasznie niepokojące zjawisko. Ludzie wyjeżdżają gdzieś, ale nie rozkoszują się widokami, szumem morza. Urlop służy dziś pochwaleniu się na Facebooku. Spacerujemy w górach, ale wciąż myślimy tylko o tym jakie zdjęcie zbierze najwięcej polubień. Nie chwytamy chwili! Straciliśmy łączność z przyrodą, z drugim człowiekiem... Nasze życie wygląda pięknie na Instagramie, a tymczasem my zmęczeni po pracy spędzamy czas przed telewizorem i nawet nie słuchamy bawiących się obok dzieci. Obudź się!- nawołuje Grubson i nawołuję też ja.
Rozejrzyj się i zobacz, jak jest pięknie! Doceń osobę obok której budzisz się rano! Przeczytaj dziecku bajkę na dobranoc! Wyjedź na wakacje z rodziną! Uśmiechnij się! 
Pamiętaj, że życie to nie portale społecznościowe! Nie gódź się na świat, jaki proponuje nam Internet, telewizja i ludzie bez wartości! 

Wiem, że potrafisz! :) Wiem, że ja też potrafię! Nawet jeśli czasem nam się nie uda i znów przesiedzimy dwie godziny na Facebooku...

piątek, 11 sierpnia 2017

"LION. DROGA DO DOMU"- EMOCJONUJĄCY WYCISKACZ ŁEZ

Gdy tylko zobaczyłam zwiastun "Lion. Droga do domu", domyśliłam się, że ten film doprowadzi mnie do płaczu. Powstał na podstawie książki, a właściwie autobiografii Saroo Brierley'a. Jest to zatem prawdziwa historia. 
5-letni Saroo wybrał się z bratem w nocy do pracy. Zmęczenie sprawiło jednak, że został na stacji kolejowej. Obudził się, a jego brata jeszcze nie było. Zniecierpliwiony, przestraszony zaczął go szukać. Schował się w pociągu i zasnął. Otworzył oczy dopiero w Kalkucie i zupełnie nie wiedział, co robić. Walczył o przetrwanie. Cudem trafił do rodziny adopcyjnej w Australii. Jego życie zupełnie się odmieniło, tym bardziej, że zastępczy rodzice dali mu wiele ciepła i miłości. 
Przenosimy się o 25 lat do przodu i bohater jest już mądrym, dorosłym mężczyzną z życiowymi sukcesami. Wspomnienia i chęć poznania prawdziwej rodziny nie dają mu spokoju. Postanawia za wszelką cenę znaleźć swój dom. Pomagają mu w tym mapy Google. ;P Cóż byśmy zrobili w dzisiejszych czasach bez internetu? 

Dla mnie ten film nie ma wad. Nie wiem jak to jest w przypadku książki, ale myślę, że jeśli jest w połowie tak dobra jak ekranizacja to warto ją przeczytać. Jeśli czytaliście, to piszcie swoje opinie w komentarzach!
Wszystko jest znakomicie dograne- piękne kadry, muzyka. Płynne prowadzenie kamery i stworzenie niesamowitego klimatu sprawia, że gubimy się razem z bohaterem. Nie sposób nie pochwalić znakomitej gry aktorów. Dev Patel przepięknie przekazał wszystkie emocje. Właśnie emocjonalność tej produkcji wbija widza w fotel. Wzruszenie i potok łez gwarantowane! Film zwraca także uwagę na istotne tematy- częstych zagubień dzieci w Indiach, trudnej adopcji. Uczy nas, jak ważny jest dom i rodzina. 

Koniecznie musicie poświęcić swój czas na jego obejrzenie. Nie pożałujecie, zostanie w waszych głowach na długo. Ambitne, mądre i piękne kino. Oby więcej takich filmów. 

Serce zawsze zaprowadzi do domu! <3

czwartek, 10 sierpnia 2017

WIELKI POWRÓT AVICII'EGO, MUZYCZNE NOWOŚCI OD P!NK, EDA, CHARLI XCX I INNYCH

Rok temu Avicii ogłosił koniec kariery. Bez muzyki nie mógł jednak żyć i powrócił. Dziś w sieci pojawiła się jego nowa EP-ka. Stylistycznie artysta się nie zmienił  i utrzymał znakomity poziom. Tym razem współpracował m.in. z Ritą Orą. Uwielbiam wszystkie piosenki, nie może zabraknąć ich na imprezach na pożegnanie wakacji.



Dzisiaj także nową piosenką zaskoczyła nas P!nk


"Instructions" mnie nie kupiło, ale to piosenka idealna do tańczenia.


Pozytywna energia- to lubię! Ed <3









"Boys" -nareszcie kobiety mają teledysk, który cieszy ich oczy ;)


Zmieniamy klimaty:



"Z miasta"- idealne na wyciszenie! :)

wtorek, 8 sierpnia 2017

CZY "ZŁY ROMEO" PODBIŁ MOJE SERCE?- RECENZJA KSIĄŻKI LEISY REIVEN

Któż nie zna historii Romea i Julii? Połączyła ona bohaterów książki "Zły Romeo"- Cassie i Ethana. Zagrali główne role w sztuce teatralnej. Już na przesłuchaniach czuć było między nimi chemię. Miłosne sceny, które odgrywali zbliżyły ich jeszcze bardziej. W pewnym momencie aktorstwo zeszło na drugi plan. Bohaterowie bronią się jednak przed uczuciem. Ethan nie jest grzecznym chłopcem i Cassie doskonale o tym wie. 

W książce przeplatają się dwie historie- ta z czasów szkoły teatralnej, przedstawienia "Romeo i Julia" oraz ponowne spotkanie bohaterów po latach. Poznajemy je stopniowo, co jest bardzo intrygujące, ponieważ nie wiemy, co takiego złego zrobił bohater, że Cassie nie potrafi mu przebaczyć. 

"Nie da się odnaleźć miłości tam gdzie jej nie ma,ani ukryć jej tam gdzie naprawdę istnieje."

Sam pomysł był bardzo dobry i początkowo naprawdę zachwycałam się tą pozycją. Cudna okładka. Bohaterowie są ciekawie przemyślani, autorka pisze z humorem. Potencjał nie został wykorzystany. W pewnym momencie historia staje się dość infantylna, a bohaterowie i dialogi strasznie płytkie. Jest dość dużo scen erotycznych, dlatego jest to z pewnością lektura dla nieco starszych nastolatek, ale są napisane całkiem ze smakiem. 
Nie kupiłam uczucia, które połączyło bohaterów. Nie czułam ani krzty romantyzmu.Wszystko było takie sztuczne. Bardzo rozczarowało mnie zakończenie. Da się przeczytać ją w jeden przyjemny wieczór, ponieważ ma kilka zalet i znajdzie swoje zwolenniczki. Jeśli szukacie czegoś bardzo niezobowiązującego, lekkiego, do poleżenia na leżaku- to jest to książka właśnie dla Was! Nie oczekujcie jednak za wiele. Wtedy na pewno się nie rozczarujecie. 

"Czasami otaczamy się murem nie tylko po to, by nie dopuszczać do siebie innych, ale i po to, by się przekonać, komu zależy na nas na tyle, by zechciał go zburzyć."

W najbliższym czasie premiera drugiej części- "Zła Julia".
 

wtorek, 1 sierpnia 2017

TACO HEMINGWAY Z NOWĄ EP-KĄ, FENOMEN QUEBONAFIDE, KALI X PAWBEATS

Taco Hemingway wypuścił nową EP-kę "Szprycer". Poprzednie albumy były wielkim sukcesem i Taco wyrobił sobie swój własny styl. "Szprycer" jest krokiem do przodu i artysta eksperymentuje. Niestety, spotkał się z dość dużą krytyką. Dla mnie album może i nie jest wielkim hitem, ale słucham go z przyjemnością i "taki" Taco też mi się podoba. Zgadzam się jednak, że przedobrzono z autotune i momentami jest to denerwujące. Przesłuchajcie sami i napiszcie, co sądzicie o nowym stylu rapera. Całą EP-kę znajdziecie na YouTube.




Quebonafide to mam wrażenie obecnie jeden z najczęściej wpisywanych wyrazów na YT w Polsce. Raper o tym pseudonimie stał się fenomenem i bije rekordy! Nie jestem wielką fanką rapu, ale czasem mam ochotę posłuchać czegoś z tego gatunku. Kilka piosenek tego artysty naprawdę urzekło mnie swoją oryginalnością, całkiem mądrymi tekstami. Quebonafide ma na siebie pomysł i konsekwentnie go realizuje. Aby nagrać album "Egzotyka" raper wiele podróżował. Każdy kraj stał się inspiracją do powstania jednego utworu.




Przede wszystkim chodzi o PRZEKAZ! 

Kali x Pawbeats i ich teledysk do "Pacyfki" wzruszają...




niedziela, 30 lipca 2017

"UCIECZKA W MILCZENIE"- NAJLEPSZA ROLA KRISTEN STEWART?

Jeśli myśleliście, że najlepsza rola Kristen Stewart to Bella w "Zmierzchu" to najwidoczniej nie oglądaliście jeszcze "Ucieczki w milczenie". Przekonajcie się, że kreacja pogrążonej w depresji nastolatki Melindy bije Bellę o głowę.

Fabuła filmu jest bardzo prosta i nie znajdziecie wielu zwrotów akcji. Melindę poznajemy jako nieśmiałą i samotną nastolatkę. Jeszcze rok temu jej życie wyglądało zupełnie inaczej- przebojowa, popularna. Wszystko zmieniło się za sprawą jednej z imprez. Melinda zadzwoniła na niej na policję, co przysporzyło dużo kłopotów jej rówieśnikom i została przez nich zlinczowana. Nikt nawet nie zastanowił się dlaczego to zrobiła, wszyscy uznali ją za donosicielkę. Jej przyjaciółki się od niej odwróciły. Melinda zaś popadła w milczenie i zamknęła się w sobie. Jaką tajemnicę ukrywa?

Film powstał na podstawie książki. Jest jednym z tych bardzo spokojnych, wyciszających, gdzie kamera powoli płynie. Przy tym wszystkim nie jest jednak nudny! Bardzo ciekawym zabiegiem są wspomnienia głównej bohaterki, dzięki którym stopniowo poznajemy jej przeszłość, a także największą tajemnicę. Jedyną wadą jest przewidywalność. Gdzieś już w połowie zaczynamy się domyślać, co tak właściwie się stało. Kristen Stewart genialnie wczuła się w rolę. Zupełnie się tego po niej nie spodziewałam. Film jest z 2003 roku, więc aktorka była wtedy bardzo młoda i nieznana, a zagrała bardzo dojrzale i świadomie. To ambitne i mądre kino. Porusza ważne tematy. My sami jak i ludzie wokół nas często zamykamy się w sobie i odcinamy od świata, a to nie jest dobra postawa i do niczego nie prowadzi- o czym przekonuje nas Melinda. 

"Ucieczka w milczenie" nie jest lekkim filmem, ale z pewnością skłoni Was do refleksji, wzruszy. Polecam! :)

niedziela, 16 lipca 2017

"CZEREŚNIE ZAWSZE MUSZĄ BYĆ DWIE" MAGDY WITKIEWICZ IDEALNĄ KSIĄŻKĄ NA LATO!

"Czereśnie zawsze muszą być dwie" bardzo mile mnie zaskoczyły, mimo iż już na wstępie oczekiwałam od nich dużo. To moja pierwsza książka od Magdy Witkiewicz i już wiem, że z pewnością nie ostatnia. Z autorką spotkałam się na Warszawskich Targach Książki. Jest przemiłą, otwartą i uśmiechniętą osobą. Przepadłam w świecie, który stworzyła.

Muszę przyznać, że "Czereśnie..." zahipnotyzowały mnie swoją okładką. Czyż nie jest piękna? Należą do gatunku literatury kobiecej, ale z pewnością nie jest to typowy romans.

"Czasem tak w życiu bywa. Że coś lub ktoś, kto wydawał nam się fascynujący, nagle jest rozczarowaniem"

Główną bohaterką jest Zosia- młoda pani architekt. Z początku poznajemy historie jej młodości, relacji ze starszą panią Stefanią, która staje się jej najbliższą przyjaciółką, pierwszych zauroczeń. Rozczarowana miłością Zofia na życiowym zakręcie otrzymuje spadek i przeprowadza się do willi w Rudzie Pabianickiej. Już pierwszego dnia poznaje jej mieszkańców, w tym czarującego Szymona, z którym z czasem łączy ją coraz więcej. Ściany willi skrywają tajemnice jej dawnych właścicieli, które Zosia stopniowo odkrywa. Czy w Rudzie odnajdzie szczęście i długo wyczekiwany spokój? I czy odnajdzie swoją drugą czereśnie? Opowieść o miłości, a przede wszystkim podejmowanych decyzjach i przeszłości, która ma na nas znaczący wpływ.

W książce znajdziemy tak naprawdę dwie historie. Oprócz tej Zosi autorka stopniowo wprowadza nam opowieść o dawnych właścicielach willi. Bardzo mnie to zaintrygowało. Odkrywanie tajemnic krok po kroku było naprawdę ciekawe. A historia dawnych mieszkańców nie raz wprawi Was w dreszcze.

Bohaterów nie sposób nie lubić. Styl Magdy Witkiewicz bardzo przypadł mi do gustu. Lekkość sprawia, że czyta się błyskawicznie. Z tego powodu jest to idealna pozycja na lato. Dialogi są naturalne, nieprzerysowane. Przede wszystkim to książka inna niż wszystkie, ponieważ pisana z prostym, aczkolwiek oryginalnym pomysłem. Połączenie przeszłości z teraźniejszością było genialnym rozwiązaniem. Książkowy świat otacza magia! Czytelnik pragnie przenieść się w te malownicze miejsca. Historia ma także bardzo mądre przesłanie, które łączy wszystko w całość. 

"Drzewo czereśni potrzebuje innego drzewa, aby rosnąć i dawać owoce. Tak jak człowiek, gdy kocha-rozkwita."

Serdecznie polecam! "Czereśnie..." umilą letni, upalny dzień. :)

piątek, 7 lipca 2017

STWÓRZ LEGENDĘ!- RECENZJA "PROMYCZKA" KIM HOLDEN

Z Kim Holden miałam przyjemność spotkać się przez krótką chwilę na Warszawskich Targach Książki. Zdobyty na "Promyczku" autograf  bez wątpienia uprzyjemniał czytanie. Książka nie jest wcale romansidłem, jak można by stwierdzić po przeczytaniu opisu fabuły. To smutna historia, która daje jednak nadzieję. 

Główna bohaterka Kate wiele w życiu przeszła. Zawsze był przy niej niezastąpiony przyjaciel Gus, który marzy o muzycznej karierze. Dziewczyna wyjeżdża na studia, gdzie poznaje tajemniczego Kellera. Kate także ma tajemnicę, którą autorka do pewnego momentu skrywa nawet przed samym czytelnikiem i która złamie mu serce, przysporzy wiele łez. Czy odważą się na miłość mimo świadomości nadchodzącego cierpienia?

"Czytanie jest ucieczką od prawdziwego świata. Wszyscy go czasem potrzebują, by pozostać przy zdrowych zmysłach."

"Promyczek" jest dość długą lekturą, którą czyta się jednak w bardzo szybkim tempie za sprawą świetnego stylu pisania Kim Holden. W roli narratora występuje zarówno Kate jak i Keller, co wiele wnosi do fabuły. Bohaterów nie sposób nie pokochać, także tych drugoplanowych. Kate jest osobą, którą każdy podziwia, którą każdy chciałby być. Jest mądra, zabawna, zaraża pozytywną energią wszystkich wokół i nie traci pogody ducha, o czym świadczy przezwisko "Promyczek".  Momentami wydaje się być tak idealna że aż nierealna.

To bardzo mądra opowieść o miłości, poświęceniu, marzeniach, ale także cierpieniu, śmierci. Wzrusza, doprowadza do łez i rozrywa serce, ale potrafi także rozbawić i rozbudzić nadzieje. Kim Holden przedstawia prawdziwe życie, bez cukierkowej ściemy. Abyśmy zżyli się z bohaterką, utożsamili z nią pierwsza część książki to po prostu opis codziennych dni nastolatki na studiach. Z tego powodu pierwsze rozdziały mogą zniechęcać i wydawać się być nużące- jedyna wada tej lektury. Warto jednak dotrwać do samego końca, bo jest pełen emocji i potrzeba do niego paczki chusteczek. 

"Jesteście dzielni…
A teraz idźcie… stwórzcie legendę!
To rozkaz.
Zróbcie to.
Proszę..."

Musicie przeczytać "Promyczka", ponieważ zmienia życie i sprawia, że zaczynamy doceniać chwilę. Autorka zostawia nas z hasłem "Stwórz legendę", co wcale nie jest łatwe w wykonaniu. Nie zapomnicie tej lektury! Rozdarła moje serce i momentami byłam zła na autorkę za takie zakończenie. Poza smutkiem zostawiła jednak na szczęście nadzieje, a postawa głównej bohaterki stała się dla mnie inspiracją. Już nie mogę doczekać się kolejnej części- "Gusa".

"Przeżywajcie każdy dzień, jakby był Waszym ostatnim. (...)Bądźcie spontaniczni. Życie ma zbyt wiele reguł, schematów i wymagań. Zmieńcie plany, by zrobić miejsce na zabawę."

czwartek, 29 czerwca 2017

NIEWIARYGODNA ENERGIA!- KONCERT ZESPOŁU LEMON

Od dawna czekałam na ten koncert! Z przyczyn niezależnych ode mnie wcześniej już dwa razy nie udało mi się dotrzeć na Lemon. W końcu zawitali do mojego miasta. Pod względem muzycznym, wokalnym to był najlepszy koncert na jakim byłam ( a trochę już ich było ;P ).

Zespół pojawił się na scenie punktualnie. Po jednej piosence pojawiły się problemy techniczne, mikrofon przestał działać. Igor Herbut zachował spokój i za wszelką cenę starał się usunąć usterkę. Organizatorzy nie spisali się jednak najlepiej i Lemon zszedł na kilkanaście minut ze sceny. Na szczęście potem już wszystko działało.

Zaśpiewali swoje najpopularniejsze utwory, najwięcej z najnowszej płyty "Tu". Igor Herbut ma genialny wokal, który na żywo brzmi jeszcze lepiej. Na moich poprzednich koncertach artystom zdarzało się fałszować, często nie można było zrozumieć śpiewanego tekstu. Igor jest w tym przypadku poza konkurencją. Szczególnie w utworach z najnowszej płyty jego głos nabiera siły, charyzmy. 



Cały zespół żyje muzyką i czuć jak bardzo się wczuwają. Rozsadzają scenę! Mają tak niesamowitą energię i zarażają nią. Między piosenkami Igor Herbut często rozmową nawiązywał kontakt z publicznością. Muzykę czułam całą sobą. Nie da się tego opisać! Musicie wybrać się na ich koncert. Jedyny minus to to, jak szybko zleciał mi ten czas. Chciałam jeszcze więcej! ;) Najbardziej nie mogłam doczekać się "Scarlett". Zespół genialnie wykonał ją po ponownym wywołaniu na scenę. 

Podtrzymuję opinię, że Lemon to jeden z najlepszych polskich zespołów. Koncerty są na to dowodem. 




piątek, 2 czerwca 2017

RECENZJA "EVERYTHING, EVERYTHING"- CZYTANIE W ORYGINALE VS. POLSKIE TŁUMACZENIE

Gdy tylko zobaczyłam zwiastun filmu "Ponad wszystko" (polska premiera 09.06), wiedziałam, że jak najszybciej muszę przeczytać książkę. Nie do końca spodobało mi się polskie wydanie, ponieważ nie oddaje według mnie klimatu tej historii. Z tego powodu zamówiłam tę lekturę w języku angielskim. Nicola Yoon zawładnęła moimi emocjami. 

"Everything, everything" to opowieść o osiemnastolatce Maddy, która z powodu rzadkiej choroby nie wychodzi z domu. Ma alergię absolutnie na wszystko. Jedyni osobami z jakimi się widuje są jej mama, pielęgniarka, nauczyciel. Wszystko się zmienia, kiedy do sąsiedniego domu wprowadza się jej rówieśnik Olly. Już od pierwszego wejrzenia serce Maddy zaczyna szybciej bić. Mamy XIX wiek, więc bohaterowie nawiązują z początku internetową znajomość. To im jednak nie wystarcza, a Maddy dochodzi do wniosku, że jej życie nie może już tak dalej wyglądać, chce wreszcie wyjść na zewnątrz.

Książka jest bardzo krótka. Różni się jednak od innych pozycji kompletnie odmiennym sposobem narracji. Autorka przekazuje nam informacje nie tylko przez opisy, dialogi, ale także przez e-maile, rozmowy bohaterów na czacie, kartki z pamiętnika, obrazki, czy nawet fragmenty czytanych przez Maddy książek. To czyni "Ponad wszystko" oryginalnym, mimo iż sama fabuła nie jest zbyt zaskakująca i wciągająca. Lektura jest wspaniałym źródłem aforyzmów, życiowych sentencji. Niejednokrotnie mnie rozbawiła, ale też wzruszyła. To bardzo mądra i pouczająca opowieść z przesłaniem. Potrafi zaskoczyć! Naprawdę nie spodziewałam się takiego zakończenia. Był jednak pewien moment, w którym czegoś mi zabrakło i wydaje mi się, że autorka mogła wycisnąć jeszcze więcej. 

Fajne jest też to, że nie jest to kolejna słodka miłosna historyjka. Autorka bardziej skupia się na samej Maddy, jej życiu i tym, co jest potrzebne do szczęścia. Właściwie przez część książki Olly nawet się nie przewija, więc byłam tym bardzo zaskoczona, ponieważ spodziewałam się skupienia tylko na tematyce miłosnej.

Z początku obawiałam się czytania w języku angielskim. Prosty język i codzienne słownictwo sprawiły, że naprawdę przyjemnie się czytało. W pewnym momencie mózg po prostu się przestawia. Czytanie w oryginale wymaga jednak większego skupienia i czasu. Specjalnie przeczytałam także kilka rozdziałów w polskim tłumaczeniu. O dziwo nie zauważyłam zbyt wielkiej różnicy. Umysł inaczej odbiera informacje w ojczystym języku, są one bardziej płynne. Jak wiadomo oryginał to jednak oryginał i pewnych rzeczy nie da się tak dosłownie przetłumaczyć, dlatego zauważyłam kilka różnic znaczeniowych- jedne bardziej wpływały na sens wypowiedzi, inne mniej. 

Polecam czytanie w języku angielskim, ponieważ niewątpliwie bardzo rozwija! Jeśli macie jakieś obawy to "Everything, everything" ze względu na bardzo prosty język jest doskonałe do pierwszego czytania w oryginale.

Książka skradła moje serce! Już niedługo w kinach premiera filmu na jej postawie. Zapowiada się naprawdę świetnie.
Czytacie w oryginale? :)

Edycja (po obejrzeniu filmu):
Obawiałam się, że istota tej książki, jej mądrość zostaną zniszczone i zastąpione przez ckliwy romans. Nic bardziej mylnego. "Ponad wszystko" to film, który z wielką przyjemnością się ogląda. Piękny obrazek, idealny pod każdym względem. Dodatkowo niesamowity soundtrack. Nie byłabym przecież sobą, gdybym nie zwróciła uwagi na świetny dobór utworów. Musicie wybrać się do kina! ;)