Pierwszy raz brałam udział w tym wydarzeniu i z pewnością nie żałuję. Byłam na targach w sobotę 20 maja. Miałam 3 cele: spotkanie z Kim Holden (autorką m.in. "Promyczka"), zakup "Czereśnie zawsze muszą być dwie"
i dedykacja od ich autorki Magdy Witkiewicz, dorwanie niesamowitych zakładek od Epikpage. Byłam przekonana, że nie uda mi się wszystkiego zrealizować, a kolejki do tych autorek będą zbyt długie... Czy zrealizowałam wszystkie cele? Czytajcie dalej..
Przed stadionem rozlokowały się namioty Tanich Książek, na których można było upolować np. kryminały Agathy Christie za 5zł. Poziom -1 był strefą komiksową, mangową. Znajdowały się tam również antykwariaty. Stoiska wydawnictw, spotkania z autorami-wszystko to na poziomie 0.
Kolejka do Kim Holden była już strasznie długa tuż po rozpoczęciu targów. Postanowiłam więc, że rozejrzę się po stoiskach wydawnictw.
W międzyczasie mignęła mi Ewa Chodakowska, a także blogerka z Kulturalnej Szafy, Wojciech Cejrowski. Wydawnictwa nie powalały promocjami. Oscylowały one w granicach -20 do -30% i byłam tym trochę rozczarowana.
Moją uwagę przykuł ciekawie rozmawiający z młodymi ludźmi Michał Zawadka i wraz z koleżanką zatrzymałyśmy się przy jego stoliku na kilkanaście minut. Jest autorem książek z cyklu "Chcę być kimś!". Nie chwalił się przed nami swoją publikacją, nie wywyższał. Był bardzo sympatycznyi chciał przekazać nam chociaż cząstkę wiedzy, którą znajdziemy w jego poradniku. Zaciekawił nas i skłonił do zakupu.
Kolejka do Kim wciąż była długa, ale część osób wpychała się i ja też postanowiłam jakoś się wcisnąć. Po 30 minutach spotkałam się z autorką. Ma świetny styl, jest bardzo wyluzowana. Kompletnie inaczej ją sobie wyobrażałam. Przytulała się do wszystkich i widać było, że sprawiało jej to przyjemność. Nareszcie przydała mi się też znajomość alfabetu angielskiego, ponieważ poprosiła o przeliterowanie mojego imienia :P.
Trafili mi się naprawdę niesamowici autorzy. Byli otwarci i nie traktowali czytelnika jak przedmiot. Każdy z nich rozmawiał, chętnie robił sobie zdjęcia, podpisywał się nie tylko autografem, ale także sentencją czy cytatem. Na szczęście nie funkcjonowało to na zasadzie: autograf i spadaj.
Nawet nie sądziłam, że jest to tak niesamowite przeżycie. Szkoda, że trwa tak krótko, bo mogłabym z nimi rozmawiać godzinami.
Właśnie o to chodzi na targach: o niesamowite 5 minut z ulubionym autorem, poznanie ciekawych ludzi! Lepiej kupić o wiele mniej książek, a poczekać kilkadziesiąt minut w kolejce. Taka okazja może się już przecież nie powtórzyć.
Moje zdobycze ;)
Podsumowując, jestem bardzo zadowolona, że postanowiłam wziąć udział w tegorocznych Warszawskich Targach Książki. Mam nadzieję, że uda mi się na nie dotrzeć także w następnych edycjach. Polecam wszystkim, ponieważ są to emocje nie do opisania! Po prostu musicie tam być. :)
Jeśli byliście na targach, to czekam na Wasze relacje w komentarzach...