Płyta "Jak malować ogień" ma wszystko, czego ja oczekuje od dobrej płyty. Przede wszystkim ujmuje mnie dojrzałymi, emocjonalnymi tekstami, pełnymi metafor, będącymi bilansem dzisiejszych czasów i opowieścią kobiety, które wiele już przeżyła. W tych tekstach czuć melancholię, którą dopełnia wspaniała muzyka. Natalia śpiewa z takimi emocjami w głosie, lekkością, nie popisując się i nie przesadzając, bo wiem, że nic już nie musi udowadniać.
To jest w moich oczach własnie taka płyta: podsumowanie pewnego okresu życia, momentami gorzkie, artystki, która pozwala sobie na ukazanie siebie w pełnej okazałości, w prawdzie, bez tabu.
Świetnie słucha się tego albumu właśnie teraz- jesienią, w szare i ponure dni. Z całości wypływa niebiański spokój, błogość.
Czaruje już sama okładka płyty.... Bardzo wiele zdradza o tym, jaki klimat znajdziemy w środku. Warto wspomnieć, że produkcja była w pełni ekologiczna.
Na płytę składa się 10 piosenek. Rozpoczynamy od utworu "Ogień". "Muszę się nauczyć, jak malować ogień./ W tych czasach niespokojnych słowa są jak noże..."- śpiewa Natalia niskim głosem do dźwięków elektrycznej gitary. Wszystko trochę mroczne, ale jak na początek płyty, to świetnie wprowadza w całość. Chwalę także za teledysk.
Dalej mamy bardziej energetyczne "Kochamy się źle", "Cienie". Przechodzimy do jednego z moich ulubionych utworów, czyli "Ciepłego wiatru". Ta piosenka mnie hipnotyzuje!
Elektryczne brzmienie zapewnia "Wyspa", a także "Że Jestem". W podobnym klimacie pozostaje "Po naszej stronie". "Przestrzeń" to jeden z najbardziej dojrzałych utworów na płycie. Artystka ocenia dzisiejszy świat: "Mieliśmy stąd wyjechać, bo wycinają drzewa.". Bonusem jest cover Maanam. Całość pięknie zamyka "Słodka Herbata z Cytryną". Słuchacz czuje się właśnie, jak po wypiciu gorącej herbaty w mroźny wieczór.
Nowa płyta Przybysz otula jesienią niczym ciepły koc. Dojrzałość płynąca z niej ujmuje słuchacza, a klimat oczarowuje!