niedziela, 7 lipca 2019

3 (NAJLEPSZY!) SEZON "STRANGER THINGS" WBIJA W FOTEL!- RECENZJA

Wszyscy wiedzieliśmy, że długo wyczekiwany 3 sezon "Stranger Things" będzie mocny. Netflix postarał się o bogatą promocję serialu na autobusach, banerach czy nawet Openerze. Przy 1. sezonie wkręciłam się bardzo szybko w produkcję, sezon 2. spełnił moje najśmielsze oczekiwania i niejednokrotnie zaskoczył. Miałam wielką nadzieję, że twórcy w najnowszej serii zaserwują nam coś jeszcze lepszego. Już pierwsze odcinki wbijały mnie w fotel, wkręciłam się w klimat dosłownie od pierwszych minut.
Najlepszą rekomendacją jest moja mama, która o 12 w nocy kazała sobie włączać jeszcze jeden odcinek, a nawet nie widziała poprzednich sezonów. Sami widzicie, jak to działa! Najnowszy sezon zawładnie waszym umysłem niczym Łupieżca Umysłów.

Nadchodzą wakacje. Słoneczne lato w Hawkins przynosi zmiany. Życie towarzyskie toczy się nad miejskim basenem, a także w nowootwartym centrum handlowym. Nasi najmłodsi bohaterowie sporo dorośli. Jednym z głównych wątków stają się więc ich miłosne rozterki. Świetnie rozładowuje to napięcie i jest ciekawym przerywnikiem między poważniejszymi scenami. Podobnie jak w przypadku poprzedniego sezonu, bohaterów podzielono na grupki. Razem będą oni dążyć do ocalenia świata i pokonania zła. Mamy tutaj Joyce i sierżanta Hopper'a, którzy wyraźnie mają się ku sobie. Kibicowałam tej dwójce od samego początku. "Eleven" i paczka jej najbliższych przyjaciół zaczynają odczuwać nadchodzące zagrożenie i próbują się mu przeciwstawić. Steve łączy natomiast siły z ekscentryczną Robin (swoją drogą świetna nowa postać i bardzo dobra gra aktorska), Dustinem i Ericą (gwarantuje, że ta dziewczynka zapewnia sporo śmiechu). Ważną postacią tej części staje się także Billy, przyrodni brat Max. Wątki te przeplatają się między sobą, aby połączyć się w wielkim finale.
Ta wielowątkowość zapewnia brak nudy, ale w pewnym momencie jest dość przytłaczająca. Zdarzało mi się w czasie akcji zapominać o pewnych sytuacjach i przypominałam sobie o ich istnieniu wtedy, kiedy twórcy do nich wracali lub wręcz przeciwnie z niecierpliwością czekałam, aż kontynuujemy jakiś wątek. Producenci zadbali jednak o to, aby podbudowywało to ciekawość widza, a nie było wadą serialu. Mogę mieć do nich jedynie zarzut o to, że pewne schematy z poprzednich sezonów się powtarzały. Punkty kulminacyjne i rozwiązanie akcji były powieleniem tych z poprzedniej serii. Wielka szkoda.

3. sezonu nie sposób nie pochwalić za klimat lat 80. To odróżnia go od poprzednich. Muzyka, kostiumy, scenografia to coś wspaniałego, dopracowanego w każdym detalu. To sprawia, że najnowszy sezon jest pięknym obrazkiem i niesamowicie cieszy oko. Ogląda się to naprawdę z wielką przyjemnością. Nawiązania do lat 80. są bardzo przemyślane, cofamy się w czasie.

"Stranger Things" umiejętnie łączy różne gatunki, od nastoletniego romansidła po mrożący krew w żyłach thriller. Widz pokłada się ze śmiechu tylko po to, aby za kilka minut zalać się łzami. Emocjonalny rollercoaster zapewniony. Demogorgon jest chyba jeszcze bardziej przerażający. Widzowie domagający się strasznych, pełnych krwi scen bedą zadowoleni. 
Serial odkrywa aktorskie talenty. Nie potrafię wybrać najlepszej aktorskiej kreacji. Oczywistością jest, że zachwyciła mnie Millie Bobby Brown jako "Eleven". Mimika twarzy tej dziewczyny, emocjonalność rozbraja. Bardzo polubiłam nową bohaterkę Robin (w tej roli Maya Hawke). Wszyscy odtwórcy głównych ról przemawiają do mnie i tworzą postaci, których nie sposób nie lubić. Netflix przyzwyczaił mnie już do tego, że lubi wątki LGBT, feminizmu, ale obecność takowych tutaj i tak była dla mnie zaskoczeniem. Podczas oglądania zwróćcie uwagę na nawiązania do filmów z lat 80. Scena z piosenką z "Niekończącej się opowieści" wymiata!

Nie spodziewałam się, że finałowy odcinek sprawi, że zaleję się łzami. Scena po napisach intruguje i każe z niecierpliwością czekać na sezon 4. Trochę obawiam się, że nie uda utrzymać się wysokiego poziomu. Dla mnie ta historia mogłaby zakończyć się już w tym momencie. Mam jednak nadzieję, że Netflix kolejny raz nas zaskoczy i wzniesie się na wyżyny. 3 sezon pochłonął mnie do reszty i cierpię teraz na serialowego kaca. 


"Życie jest inne. Wciąż upływa, czy tego chcesz czy nie. Niekiedy bywa bolesne, a niekiedy zaskakujące, radosne. (...) A gdy życie Cię skrzywdzi, a napewno to zrobi, zapamiętaj ból- jest dobry, bo oznacza, że nie utknęłaś w ciemnej jaskini." <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz