niedziela, 20 września 2020

NAJNOWSZA, AKTORSKA WERSJA "MULAN"- CZY DORÓWNUJE TEJ ANIMOWANEJ SPRZED LAT?

Za każdym razem mam obawy w stosunku do nowych wersji kultowych filmów Disneya. Kilkukrotnie produkcje te udały się, ale niekiedy też były klapą i nic nie wnosiły. Animowaną "Mulan" bardzo lubiłam. Po zwiastunie aktorskiej wersji miałam mieszane uczucia. Pierwszą rzeczą, która mi się nie spodobała był brak kultowego dla mnie przyjaciela Mulan- Mushu. Pozbawiona oczekiwań zabrałam się za oglądanie. Jakież było moje zdziwienie, gdy nowa "Mulan" naprawdę zaczęła mi się podobać. Chociaż z animowaną wiele ją różni....


Baza fabuły opiera się na tym, co już znamy. Młoda dziewczyna wyrusza na wojnę, udając chłopca, aby zastąpić schorowanego ojca. Sporo jednak zmieniono. Remake nie jest musicalem, chociaż melodie w tle czerpią ze znanych z animacji utworów. Będąc przy muzyce, nie sposób nie pochwalić głównego utworu "Loyal, Brave, True" (także w wersji polskiej) i nowej wersji "Reflection". 


Zmieniła się także sama główna bohaterka. Jest poważniejsza, bardziej wycofana. Wciąż jednak uosabia siłę i jest wzorem dla wielu młodych dziewcząt. Wybranek jej serca nie jest wcale kapitanem, a zwykłym żołnierzem. Disney chciał jeszcze bardziej podkreślić rolę kobiety i wprowadził postać wiedźmy, która w młodości była bardzo podobna do Mulan, ale ostatecznie wybrała inną drogę. Jej wprowadzenie zadziałało na ogromny plus. Nieobecność Mushu została zrekompensowana krążącym nad bohaterką przepięknym feniksem. Wszystkie te zmiany sprawiają, że "Mulan" z 2020 roku zyskuje autonomię. Nie odcina się od wersji poprzedniej, ale przedstawia tę historię w zupełnie inny sposób na miarę dzisiejszych czasów. Realizacja jest na wysokim poziomie. Zachwycają panoramy, kolorystyka. Warto udać się do kina, aby ten efekt poczuć w pełni. 
Produkcja ma kilka wad. Przede wszystkim zabrakło mi emocji w głównej bohaterce. Odtwórczyni roli Mulan spłyciła postać. Zabrakło mi także odrobiny humoru.
Nie jestem za tym, aby aktorskie wersje w stu procentach kopiowały animowane. Za to karciłam "Króla lwa", mimo iż wizualnie mnie zachwycił. Cieszę się zatem, że tym razem dostaliśmy coś innego. Film ogląda się z przyjemnością, pomimo kilku niedociągnięć. Spodziewam się, że znajdzie on tyle samo zwolenników co oponentów, w zależności od oczekiwań i elastyczności na zmiany. Ja daję 7.5/10.


środa, 26 sierpnia 2020

"POWER"- NOWOŚĆ NETFLIXA, KTÓRA ZASKAKUJE

 Filmy akcji Netflixa jak do tej pory nie reprezentowały wysokiego poziomu. Z tego powodu dość długo zwlekałam z obejrzeniem nowości platformy. Sam pomysł jak i obsada napawały optymizmem. 



"Power" balansuje na granicy science-fiction i filmu akcji. Akcja toczy się w Nowym Orleanie, w którym zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Wszystko za sprawą pigułek, które dają zwierzęce moce i siły, indywidualne dla każdego człowieka. Dilerką substancji jest młodziutka Robin, która w ten sposób zarabia na utrzymanie. Współpracę nawiązuje z nią lokalny gliniarz Frank (w tej roli Joseph Gordon- Levitt), który również wykorzystuje "powera". Z twórcami pigułki chce walczyć Art- były żołnierz, którym kierują osobiste pobudki. Przyznacie sami- zamysł oryginalny i ciekawy. 

Produkcja jest idealną propozycją na weekendowy wieczór. Nie miałam wielkich oczekiwań, ale całość oglądało mi się bardzo przyjemnie. Realizacja nie jest pozbawiona wad. "Power" nie powoduje rewolucji kina i nie zostaje w głowie na długo, ale z powodzeniem wypełnia piątkowy seans. Film niewątpliwie broni gra aktorska. Jamie Foxx przyciągnął moją uwagę. "Power" trzyma w napięciu, kilka razy zaskakuje. Efekty jak dla mnie na dość satysfakcjonującym poziomie. Całości dopełnia przyjemna ścieżka dźwiękowa. Największym atutem jest z pewnością sam koncept, pomysł na fabułę. Polecam!

niedziela, 5 lipca 2020

"GDYBY OCEAN NOSIŁ TWOJE IMIĘ" TRAFIA W SERDUCHO!- RECENZJA KSIĄŻKI

"Gdyby ocean nosił twoje imię" to kolejna już książka Tahereh Mafi- autorki "Dotyku Julii". Tym razem postawiłam na przeczytanie jej w języku angielskim. Historia niezwykle mnie poruszyła, zwróciła uwagę na kilka ważnych aspektów. Czytanie było wielką przyjemnością.

"Jeśli decyzja, którą podjęłaś, przybliżyła cię do człowieczeństwa, postąpiłaś słusznie."

Autorka tworząc główną bohaterkę, wzorowała się na swoich przeżyciach. Shirin jest Muzułmanką, co utrudnia licealne życie. Inni uczniowie patrzą na nią jak na źródło zagrożenia. Samotna, skrzywdzona nie potrafi już dostrzegać dobra w innych. Ucieczką staje się taniec. Jak się jednak okazuje nie wszyscy widzą w niej wroga. Praca w parach podczas lekcji biologii sprawia, że Shirin poznaje Oceana- przemiłego chłopaka, szkolną gwiazdę koszykówki. Czy jednak serce pełne bólu i złamane przez wielu ludzi jest w stanie otworzyć się na miłość? Czy można jeszcze komukolwiek zaufać, gdy wokół panuje tylko nietolerancja? Na te pytania stara się odpowiedzieć autorka.

"(...) miłość to niespodziewana broń,(...) to nóż, który był mi potrzebny, by przeciąć kamizelkę kuloodporną, jaką nosiłam na co dzień."

Największą zaletą są w mojej opinii wykreowani bohaterowie, z którymi łatwo się utożsamić. Nie są przerysowani ani papierowi, tylko bardzo ludzcy. Jeśli chodzi o fabułę, to niewiele się dzieje Książka ta opiera się głównie na dialogach na temat otaczającego świata. To zbiór wielu życiowych cytatów. Z historii wypływa mądrość. Czytelnikowi robi się ciepło na sercu i czuje pokrzepienie. Podobał mi się styl pisania autorki. Sięgnęłam po tę pozycje w języku angielskim i spokojnie mogę ją polecić nawet niezaawansowanym osobom. Będzie świetna na początek.
Nieco rozczarowało mnie zakończenie. Spodziewałam się czegoś innego i coś jeszcze dorzuciłabym także do wątków fabularnych. Potencjał nie został w pełni wykorzystany, ale faktem jest, że jest to pozycja warta przeczytania. Mafi ukazuje problem rasizmu, wykluczenia, ale daje także nadzieję na to, że istnieje na świecie dobro i należy w nie wierzyć.


niedziela, 28 czerwca 2020

"TAMTE DNI, TAMTE NOCE" 20 LAT PÓŹNIEJ- RECENZJA KSIĄŻKI "ZNAJDŹ MNIE"

"Tamte dni, tamte noce" za sprawą ekranizacji osiągnęły światowy sukces. Ucieszyła mnie wiadomość, że pojawi się kontynuacja i także zostanie przeniesiona na duży ekran. Po latach A. Aciman powraca do bohaterów bestsellera, gdyż jak sam twierdzi świat ten nigdy go nie opuścił. Czy jest to udany powrót? Niekoniecznie. 

"Być może było parę promów, którymi należało popłynąć, ale tego nie zrobiłem."

"Znajdź mnie" to tak naprawdę zbiór kilku opowiadań, czym autor według mnie już na starcie strzela sobie w kolano. Ku zaskoczeniu pierwsza część dotyczy ojca Elia- Samuela. Mężczyzna wiele przeszedł i czuje, że już nic na niego w życiu nie czeka. W pociągu spotyka młodą kobietę, która zmienia wszystko. Między tym dwojgiem bardzo szybko rodzi się uczucie. Nie przypadło mi do gustu poprowadzenie tego wątku, nie udało mi się uwierzyć w tę relację. Część ta jednak obfitowała w wiele życiowych przemyśleń i umiejętnie ukazywała emocje. Kolejne strony przenoszą nas do Elia, który rozwija muzyczną karierę. Na jego drodze niespodziewanie pojawia się dużo starszy mężczyzna, który rozbudza skrywane pragnienia. Bardzo mało jest natomiast Oliviera. To wszystko sprawia, że w mojej opinii nie można tej książki traktować jako kontynuacji "Tamtych dni, tamtych nocy". 

"A może ludzie po prostu przychodzą i odchodzą."

W "Znajdź mnie" na dobra sprawę za wiele się nie dzieje. Właśnie dlatego jestem rozczarowana, a nawet zła, gdyż oczekiwałam dużo więcej. Pragnęłam powrócić do relacji między Elio a Olivierem. 
Co wciąż działa na plus to styl autora. Aciman świetnie kreuje bardzo plastyczny świat, pełen metafor, emocji. Z tego powodu powieść czyta się przyjemnie. Z pewnością jest to jeden z najlepiej ukazujących uczucia autorów. To książka o pragnieniach, skrywanych uczuciach, zagubieniu, ale także o chęci posiadania wpływu na los i podejmowaniu odważnych decyzji. Autor ukazuje miłość w różnych obliczach. 

"Każdy z nas jest jak księżyc, pokazujący się ziemi tylko w kilku aspektach, ale nigdy w całości."


Rozczarowanie to słowo, które jako pierwsze ciśnie się na usta. Wielka szkoda niewykorzystanego potencjału.
Mimo kilku dobrych momentów uważam, że kontynuacja była zupełnie niepotrzebna. Jedynym plusem jest styl autora i wykreowany przez niego świat. 

wtorek, 16 czerwca 2020

POLSKA PRODUKCJA, KTÓRĄ POKOCHAŁ CAŁY ŚWIAT- RECENZJA SERIALU "W GŁĘBI LASU"

Gdy tylko zobaczyłam zwiastun "W głębi lasu" wiedziałam, że będzie bardzo dobrze i z niecierpliwością czekałam na serial. Produkcja opiera się na powieści Harlana Cobena, co już jest bardzo dobrą rekomendacją. To bowiem bardzo znany i lubiany pisarz światowej sławy. Polski serial pokochał cały świat i absolutnie 
zasłużenie.

  

W 1994 roku życie głównego bohatera- Pawła Kopińskiego zmieniło się na zawsze za sprawą tragicznych wydarzeń. Podczas obozu, na którym był opiekunem czwórka uczestników weszła wieczorem do lasu i nigdy już nie wróciła. Znaleziono dwa ciała, a o pozostałej dwójce, w tym siostrze Pawła, słuch zaginął. Po ponad 20 latach nasz bohater jest prokuratorem i stara się ułożyć życie na nowo po śmierci żony. Niespodziewanie przeszłość powraca, gdy zostaje odnalezione ciało tajemniczego mężczyzny. Przedmioty przy nim się znajdujące wskazują na powiązanie ze sprawą obozu. Wspomnienia wracają. Paweł będzie się starał rozwikłać zagadkę sprzed lat i dowiedzieć się, czy jego siostra przeżyła. Śledztwo postawi na jego drodze także dawną miłość, która poznał na obozie. Dwie linie czasowe przeplatają się ze sobą i jak po nitce do kłębka dochodzimy wraz z bohaterami do ujawnienia tajemnicy lasu. 

Pierwsze, co należy pochwalić to gra aktorska. Grzegorz Damięcki świetnie odnalazł się w roli Kopińskiego. Jest tajemniczy, przyciągający, to w większości na jego barkach spoczywa serial. Znakomicie partneruje mu Agnieszka Grochowska. Między dwójką bohaterów czuć było chemię. Radę dało także młodsze pokolenie. Książka Cobena została w wielu kwestiach zmieniona, w większości na potrzeby polskich realiów. Kilka spraw pominięto, ale także zmieniono sporo zdarzeń, według mnie zupełnie niepotrzebnie. Lepiej sprawdziłyby się w pierwotnej wersji np. finalizacja wątku Kamili- siostry Pawła czy niepotrzebne wprowadzenie tematyki Żydów. "W głębi lasu" wyróżnia klimat. Produkcja została zrealizowana na wysokim poziomie ze świetnie przemyślanymi zdjęciami. Całości dopełnia także trafnie dobrana muzyka. Fabuła trzyma w napięciu. Jest bardzo zaskakująco, co sprawia, że ma się ochotę obejrzeć wszystkie 6 odcinków na raz. Finał nie zawodzi. Kilka wątków pozostaje otwartych, co w zupełności mi jednak nie przeszkadzało. Narzekać można na jakość dźwięku, a także pozbawienie logiki niektórych kwestii. 
"W głębi lasu" ogląda się bardzo przyjemnie, jednym tchem i jest to jedna z ciekawszych propozycji Netflixa ostatnich tygodni. Nie możecie jej pominąć. 

sobota, 13 czerwca 2020

CZY MIMO WSZYSTKO 4. SEZON "13 POWODÓW" SIĘ UDAŁ?- OMÓWIENIE FINAŁU SERIALU (SPOJLERY)

Pojawienie się "13 powodów" było wstrząsające dla widzów i zmieniło serialowy świat, wyznaczając zupełnie nowy kierunek młodzieżowych seriali. Poruszono ważne i dotychczas pomijane tematy. Historia Hannah Baker dogłębnie mną poruszyła i sprawiła, że "13 powodów" stało się moim ulubieńcem. 2. sezon dopełniał historię bohaterki. Sezon 3. był już natomiast zupełnie niepotrzebny i nie oglądało mi się go z przyjemnością. Z tego powodu bałam się finałowego sezonu, który tydzień temu miał swoją premierę. Moje obawy w dużej części były słuszne. Ten sezon udać się po prostu nie mógł. Mimo to, miał swoje dobre momenty. Z pewnością oglądało mi się go zdecydowanie przyjemniej niż poprzednika. Uroniłam kilka łez, zaskoczono mnie finałem. Ale po kolei..


Recenzja ta zawiera spojlery, gdyż jest bardziej omówieniem sezonu. W mojej opinii w tym przypadku nie można za wiele powiedzieć bez zdradzania fabuły.
Pierwsza scena informuje nas o śmierci jednego z bohaterów. Pewnie, gdyby nie ona nie oglądałabym tego sezonu tak szybko. Powodowała mną jednak ciekawość. Sprytnie wykorzystany zabieg. Nim dowiadujemy się, czyj pogrzeb obserwujemy zostajemy przeniesieni 6 miesięcy wcześniej. Bohaterowie wciąż żyją śmiercią Bryce'a i Monty'ego. Czują się winni z powodu wrobienia tego ostatniego w morderstwo. W związku z tym wydarzeniem w liceum pojawia się tajemniczy Winston. Chce dowieść niewinności Monty'ego i jest przekonany, że to Clay i jego przyjaciele stoją za zbrodnią. Każdy z bohaterów zmaga się ze swoimi problemami. Clay'a męczą ataki paniki, wciąż widzi duchy zmarłych. Te sceny są według mnie bardzo nieudane, dziwne. Justin wychodzi z odwyku, ale okazuje się, że czekają na niego inne przeciwności losu. Stacza się Zack, pogrążając smutki w alkoholu. Jessica zaczyna spotykać się z przystojnym sportowcem-Diegiem. Alex poznaje siebie i za sprawą zbliżenia się do Winstona zaczyna rozumieć, że jest gejem. Tony zaczyna brać udział w walkach. Przy tym wszystkim starają się być normalnymi nastolatkami. Wybierają studia, szykują bal maturalny. 

Właściwie przez cały sezon nie wiele się dzieje. Trochę tego, trochę tamtego. Widoczny brak pomysłu. Z jednej strony mamy kilka osób, które podejrzewają, że Monty został wrobiony i chcą tego dowieść. Ostatecznie nic z tego nie wynika. Nie ma ciągu przyczynowo-skutkowego. Stan psychiczny Clay'a i jego czyny momentami denerwują widza. Nie da się mu już współczuć, gdyż wszystkie emocje wydają się bardzo przerysowane. Nie przepadałam za postacią Ani i cieszę się, że jest jej tutaj mniej niż poprzednio.  Nierealny jest także wątek walki uczniów ze szkołą. Wydarzenia z 9 odcinków spokojnie możnaby zmieścić w 4. Połowa jest bowiem niepotrzebna i nic nie wnosi. Zdecydowanie najwięcej dzieje się w finale. Justin choruje na AIDS i jego stan jest poważny. Szpitalne sceny są bardzo wzruszające. W pewnym momencie bohater oddycha tylko i wyłącznie za pomocą respiratora. To ciężki wątek. Justin umiera w męczarniach. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Stawiałam bardziej na ponowne morderstwo lub samobójstwo. Uważam, że Justin zasługiwał na szczęśliwe zakończenie, gdyż już wygrzebywał się z nałogu i mógł zacząć szczęśliwe i wolne życie. Bardziej zrozumiała byłaby dla mnie śmierć Tylera, Alexa, Zacka czy nawet już Clay'a, który poniekąd prosił się o nią cały sezon. Przeryczałam ten odcinek. Trochę czuje jakby twórcy zagrali na moich emocjach. Podobały mi się natomiast końcowe przemowy. Czy to dobrze, że po raz kolejny bohaterowie nie zostali ukarani?- kwestia sporna. Mimo wszystko finalizacja serialu była na dobrym poziomie. Cieszę się, że pokazano nam moment ukończenia liceum i zwrócono uwagę na kilka ważnych spraw.  Momentami było sentymentalnie, a tego oczekuje od finału. 
Serial powinien zakończyć się na 2. sezonie, co niestety się nie stało. Zabrakło pomysłu, a to, co otrzymaliśmy nie może satysfakcjonować. Na pewno jest zaskakująco, ale nie na tyle, aby uznać sezon za udany. 
Jakie są Wasze opinie? Jestem ciekawa!

środa, 27 maja 2020

BŁYSKOTLIWIE O RODZINNYCH RELACJACH- RECENZJA FILMU "KŁAMSTEWKO"

Cenię sobie filmy, które obrazują temat w inteligentny sposób i potrafią wzruszać i bawić jednocześnie. Zdecydowanie do takiej kategorii należy "Kłamstewko"


Billi to Chinka wychowująca się w Ameryce. Studiuje w Nowym Jorku. Jest bardzo związana ze swoją babcią. Tym bardziej przeżywa wiadomość o jej śmiertelnej chorobie. Babci pozostało według lekarzy kilka miesięcy życia. Chińczycy mają jednak w zwyczaju nie mówić choremu członkowi rodziny o stanie jego zdrowia. Tak też postanawia rodzina Billi, co stanowczo nie podoba się dziewczynie. Nie zgadza się z opinią krewnych i uważa, że babcia powinna wiedzieć, że zostało jej kilka miesięcy życia.
Wszyscy chcą spędzić czas z chorą, więc organizują rodzinny zjazd pod pretekstem ślubu jednego z kuzynów. Uroczystość jest fikcją, co staje się źródłem wielu zabawnych wątków.

"Kłamstewko" wzbudza wiele emocji. Bawi, a momentami wzrusza i umiejętnie balansuje między dwoma stanami. Miejsca, kolorystyka tworzą klimat. Aktorzy świetnie wcielili się w role. Prosta forma porusza widza i sprawia, że zaczyna się doceniać otaczających bliskich. Z ekranu płynie ciepło. Akcja płynie powoli, więc film nie przypadnie do gustu wszystkim. Produkcja nie ocenia i pozostawia widza z wieloma pytaniami. To do niego należy ostateczna odpowiedź, czy kłamstwo jest złe czy może być uzasadnione. Film kontrastuje także kulturę Wschodu z Zachodem.

"Kłamstewko" to przyjemna produkcja, która zwraca uwagę na wagę rodzinnych więzów, potrzebę otaczania się bliskimi i wyzwalającą (lub nie) prawdę.

poniedziałek, 18 maja 2020

KIEDY REALIZM ŁĄCZY SIĘ Z MAGIĄ- RECENZJA KSIĄŻKI "BYŁA SOBIE RZEKA"

"Była sobie rzeka" to książka wyróżniająca się na tle innych dostępnych na rynku. Intrygująca historia, opowiedziana w zjawiskowy sposób zostaje na długo w czytelniku. Cudowna, mieniąca się okładka oddaje klimat powieści, która łączy w sobie realizm z baśniowością, magią.


"To, że coś jest niemożliwe, nie znaczy, że się nie zdarzy."


Wydarzenia dzieją się nad Tamiza. Rzeka odgrywa ważną rolę i łączy wszystkie wątki, a tych mamy tutaj wiele. Zaczątkiem akcji staje się tajemnicze pojawienie się w gospodzie mężczyzny z dzieckiem na rękach. Wyłowiona z rzeki dziewczynka kilka godzin nie daje znaku życia i zostaje uznana za zmarłą. Niespodziewanie jednak budzi się, czego wyjaśnić nie potrafi nawet miejscowa pielęgniarka. Cudowne dziecko oczarowuje wszystkich, wzbudzając ukrywane pragnienia. Bogate małżeństwo widzi w niej swoją córkę, która przed laty została porwana. Czarnoskóry farmer widzi w niej swoją wnuczkę, a gospodyni pastora siostrę. Czytelnik równolegle poznaje historie tych bohaterów, skrywane przez nich tajemnice. Wszystko powoli łączy się w całość. Któż z nich ma rację? A może dziewczynka, jak twierdzą niektórzy, wcale nie należy do tego świata.

Jeśli miałabym opisać "Była sobie rzeka" jednym zdaniem to powiedziałabym o niej, że jest to tajemnicza, trzymająca w napięciu baśń dla dorosłych, która łączy w sobie realizm z magią. Nie spotkałam się nigdy z podobną historią, podobnym klimatem, a czytam nałogowo, więc trudno mnie zaskoczyć i zadziwić. Tutaj to się udało. Autorka ma przyjemny styl pisania, pasujący do klimatu tajemniczości i grozy. Umiejętnie łączy wiele gatunków, ponieważ powieści nie da się sklasyfikować do jednej kategorii. Znajdziemy tutaj elementy powieści obyczajowej, fantasy, kryminału. Muszę przyznać, że nawet momenty spowolnienia akcji mnie nie nudziły. Mnogość bohaterów i historii może z początku powodować chaos, który zmniejsza się z każdym rozdziałem. Fabuła jest bardzo spójna, a finalizacja wątków niezwykle przemyślana i momentami zaskakująca. Baśń ma także drugie dno. Autorka porusza tematykę więzi rodzinnych, relacji międzyludzkich.



Obok wydania tej książki nie można przejść obojętnie. Obwoluta jest jedną z najpiękniejszych, jakie widziałam. Wnętrze także nie rozczarowuje. Styl pisania, klimat jak i sama historia sprawiają, że jest to książka wyjątkowa. 

poniedziałek, 4 maja 2020

ZOSTAŃ W DOMU I OGLĄDAJ DOSTĘPNE W SIECI KONCERTY!- MOJE PROPOZYCJE

W związku z pandemią wszystkie wydarzenia kulturalne zostały odwołane. Bardzo żałuję, że nie mogłam się bawić na koncertach, na które długo czekałam. Trudny okres musimy jakoś przetrwać. Z pomocą jak zwykle przychodzi internet. Sporo koncertów w świetnej jakości można znaleźć w sieci. W tym poście zebrałam listę z moimi propozycjami. 

1. Justin Timberlake i Michael Jackson na Netflixie
Popularny serwis jest także skarbnicą koncertów i dokumentalnych filmów o muzykach. Świetne widowiska, zakulisowe zapisy.


2. MTV Unplugged na player.pl
Zapisy z koncertów Kamila Bednarka, a także Kasi Kowalskiej w ramach MTV Unplugged znajdują się na TVN Player. Lubię wracać do koncertu Kamila, ze względu na jego dopracowanie i dbałość o szczegóły. 


3. Woodstock na YouTubie
KręciołaTV przechowuje na swoim kanale sporo archiwalnych materiałów z festiwalu. Moje ulubione to m.in. koncert Zalewskiego, Dżemu.




4. Koncerty na kanale MUZO.TV
Duży wybór artystów, różne gatunki- każdy znajdzie tam coś dla siebie.


5. Koncerty na TVP VOD
Sporą bazę zapisów z koncertów przechowuje Tvp VOD. Zadowoleni będą nawet fani muzyki klasycznej. Ja proponuję np. koncert Miuosha ze Smolikiem i NOSPR, do którego często wracam: https://vod.tvp.pl/video/koncerty,miuosh-smolik-nospr,37381018

6. Filharmonia Narodowa 
Na stronie Filharmonii Narodowej dostępne są nagrania z minionych koncertów. Okres przymusowego siedzenia w domu jest dobrą okazją, aby zapoznać się z muzyką klasyczną. Utwory w wykonaniu chóru Filharmonii zapierają dech i zachwycają nawet z poziomu ekranu.http://www.filharmonia.pl/multimedia/wideo

7. Inne w dobrej jakości na Youtube- Daria Zawiałow, Lao Che, Imagine Dragons, Sam Smith, Coldplay, Linkin Park







Jak widzicie koncertów na internecie jest mnóstwo, nie tylko na YouTubie. Wszystkie przedstawione przeze mnie propozycje są ogólnodostępne, darmowe i w dobrej jakości. Wiem, że nie zastąpią koncertów na żywo i towarzyszącym im emocji, ale zawsze to jakaś alternatywa na obecne, ciężkie czasy. 




sobota, 2 maja 2020

NAJLEPSZY SERIAL O NASTOLATKACH OSTATNICH TYGODNI!- RECENZJA "JESZCZE NIGDY" NETFLIXA

Najlepsze seriale o nastolatkach to te, które trafiają także do starszych widzów i wyróżniają się na tle innych, nie są infantylne. Po zwiastunie "Jeszcze nigdy" spodziewałam się, że będzie to typowa młodzieżówka. Pomyliłam się. Serial zaskoczył i tak mnie wkręcił, że byłam w stanie obejrzeć wszystkie odcinki naraz. Dawno tak się nie uśmiałam, a i wzruszeń nie zabrakło. Idealna propozycja na uprzyjemnienie sobie tego trudnego okresu.



Główna bohaterka to Devi- Hinduska, mieszkająca w Kalifornii. Nastolatka rok temu straciła ojca. Trauma związana z tym wydarzeniem na jakiś czas sparaliżowała jej nogi. Devi che odżyć i pragnie, aby ten rok należał do niej. Ma wielkie plany. Chce wzbić się na szczyt społecznej drabiny w szkole i poderwać największego przystojniaka. Ona i jej przyjaciółki to jednak przedstawicielki nerdów, więc zmiana nie będzie łatwa. Przygód nie zabraknie! Ale czy o traumatycznych wydarzeniach można od tak zapomnieć?

Pierwsze, co rzuca się w oczy to fantastyczny dobór aktorów! I nie mam tutaj na myśli tylko odtwórczyni głównej roli. Każdy rewelacyjnie wciela się w postać. Devi nie sposób nie polubić. To szalona nastolatka, której perypetie bawią do łez. Jest jednak też pogubiona, samotna, wciąż szuka siebie i nie potrafi poradzić sobie ze śmiercią ojca. Sceny wspomnień wzruszają. Świetnie przedstawiono jej relacje z matką. Nie jest to typowe high school drama, chociaż czerpie z niego wiele wątków i tematów. Każdy bohater ciekawi i ma tutaj swoje osobne miejsce, swoją historię. To ciekawy zabieg, ponieważ dzięki niemu patrzymy na bohaterów jak na ludzi a nie jak na papierowe postacie. Największy szkolny przystojniak czy lizus w środku są kimś więcej. Hinduizm także odgrywa tutaj ważną rolę. Warto wspomnieć, że jedną z twórczyń serialu jest aktorka Mindy Kaling i jako Hinduska czerpała z własnych doświadczeń. Największa zaleta to humor! Produkcja żongluje emocjami, robiąc to bardzo umiejętnie. Kiedy ma być radośnie to jest radośnie, ale kiedy ma też przekazać coś więcej, to właśnie to robi. Nie można się od niej oderwać!

"Jeszcze nigdy" to nie jest kolejny słodki serial dla nastolatek, chociaż z początku może się taki wydawać. To opowieść o poszukiwaniu siebie, utracie. Wywołuje spore emocje, a humor jest na najwyższym poziomie. Oryginalny, a przy tym bardzo prosty w formie. Liczę na szybką kontynuację, ponieważ wiele można jeszcze o tych bohaterach opowiedzieć. Szczerze polecam!

środa, 29 kwietnia 2020

NAJLEPSZE PROGRAMY DLA FANÓW DESIGNU I WNĘTRZ NA NETFLIXIE

Programów o metamorfozach, projektowaniu powstaje coraz więcej. Lubię otaczać się ładnymi przedmiotami i pasjonuję się designem, więc takie produkcje cieszą moje oko i chętnie po nie sięgam. Ofertę o tego typu programy regularnie poszerza także Netflix. Sprawdźcie moje propozycje z tej platformy dla fanów sztuki, designu i wnętrz!

"Mistrzowie projektowania wnętrz"
Brytyjska produkcja BBC podbiła moje serce. Obejrzałam pierwsze 5 odcinków pod rząd, bez przerwy! "Mistrzowie.." mają konkursową formę. W każdym odcinku uczestnicy dostają zadanie przeprowadzenia wnętrzarskiej metamorfozy. Ten, kto nie spełni założeń klienta, warunków polecenia odpada. Każdy z nich ma swój własny styl i głowę pełną pomysłów. Co spodobało mi się najbardziej to to, że program jest źródłem wielu inspiracji, pokazuje niesztampowe rozwiązania i nie skupia się tylko na jednej stylistyce. W polskich produkcjach tego typu bardzo przeszkadza mi to, że każdy odcinek jest taki sam i najczęściej bazuje się na modnym stylu skandynawskim. Na plus działa to, że skupiamy się tutaj tylko i wyłącznie na projektowaniu. Uczestnicy nie opowiadają ckliwych historii życia. Oceny jury są sprawiedliwe, a krytyka konstruktywna. Projekty są bardzo inteligentne, ciekawe, trafiające w różne gusta. Oglądanie jest wielką przyjemnością.

"Abstrakt: Sztuka designu"
Mający już kilka lat program o sztuce wciąż cieszy się popularnością. Każdy znajdzie coś dla siebie, gdyż każdy odcinek to nowa osobowość i tematyka. Poznajemy sylwetki utalentowanych i znanych osób z dziedziny architektury, wzornictwa, fotografii, a nawet projektowania butów czy zabawek. Każdy dzieli się swoją historią i spojrzeniem na sztukę. Wprowadza nas w twórczy świat, w którym granicą jest tylko wyobraźnia. Serial dokumentalny wyprodukowano z wielkim rozmachem i dbałością o szczegóły. Nie dziwi więc, że został nominowany do nagrody Emmy za najlepszy projekt graficzny i dyrekcję artystyczną.

"Najbardziej niezwykłe domy świata"
Serial dokumentalny dla fanów architektury, ale nie tylko, gdyż myślę, że zachwyci i zadziwi każdego. Program prowadzą architekt Piers Taylor i aktorka Caroline Quentin. Zjawiskowe rezydencje nad morzem, podziemne chaty, wymyślne konstrukcje. Nie będziecie mogli ukryć zaskoczenia.


"Zaskakujące wnętrza"
Jeśli po obejrzeniu niezwykłych domów będzie myśleli, że już nic Was nie zaskoczy to reality show "Zaskakujące wnętrza" udowodni Wam, że się mylicie. Kolejka górska w domu, gigantyczne akwarium, dom grozy-czemu nie? Pomysły są naprawdę pokręcone, a właściciele uwielbiają się wyróżniać. Nie jest to produkcja o pięknych wnętrzach, pełna inspiracji, a jej celem jest bardziej szokowanie widza i zaciekawienie.




poniedziałek, 27 kwietnia 2020

NICZYM OBSERWOWANIE GRY AKCJI- RECENZJA NOWOŚCI NETFLIXA "TYLER RAKE: OCALENIE"

"Tyler Rake: Ocalenie" to pierwszy tak dobry film akcji od Netflixa. Oglądanie go było dla mnie jak obserwowanie przebiegu rewelacyjnej gry. 
Główny bohater jest najemnikiem. Potrzebuje pieniędzy i podejmuje się niebezpiecznej misji. Za wszelką cenę usiłuje odbić i uratować syna sławnego biznesmena. Sprawy jednak znacznie się komplikują.


Widać, że platformie bardzo zależało, aby produkcja okazała się sukcesem. Wysoki budżet wykorzystano na efekty specjalne, które nie wyglądają na tandetne. Podziwiać można także sceny walki. Główny wątek fabularny jest bardzo ciekawy. Nie brak elementów zaskoczenia. Chris Hemsworth idealnie sprawdził się w roli Tylera, czego można było się spodziewać. Nie wyobrażam sobie tu innego aktora. Chris jest bardzo autentyczny, nie tylko ze względu na fizyczność. Doskonale ukazuje zagubienie, samotność. Szczere emocje widać także w rodzącej się więzi między nim a ratowanym chłopcem. Dla widza to nie tylko wojownik. Moją uwagę przykuwała także Golsshifteh Farahani w roli agentki Nik. Produkcja ma słabsze momenty, ale są one mniejszością.
Podziwiałam krajobrazy i odzwierciedlenie klimatu Bangladeszu- kolorystyki, wszechobecnego kontrastu między skrajnym ubóstwem a bogactwem. Miasto i jego mieszkańcy mają tutaj do odegrania własną, ważną rolę. Zaskakujący, mocny finał zostawia widza z wieloma pytaniami.

"Tyler Rake: Ocalenie" to film z pazurem, bardzo dobry w swoim gatunku. Trzyma w napięciu i spełnia większość oczekiwań. Polecam!

piątek, 24 kwietnia 2020

#MUZYCZNA SIÓDEMKA- BEDNAREK, BARANOVSKI, DEMI LOVATO I INNI

Artyści starają się nie zwalniać tempa, chociaż izolacja jest ciężkim okresem dla kultury. Dziś przygotowałam dla Was pierwszy post z cyklu "Muzyczna Siódemka", czyli 7 muzycznych nowości, premierowych albumów czy innych informacji ze świata muzyki.

# BEDNAREK INACZEJ
Jestem fanką Kamila od początku jego działalności muzycznej. Ostatnio powrócił z bardzo ciekawym, głębokim utworem, który jest swego rodzaju modlitwą. Utwór ten jest zapowiedzią nowej płyty, a także trasy koncertowej "Bednarek Inaczej". Kamil daje nowe życie starym utworom i muszę przyznać, że nowe wersje znanych przebojów bardzo mi się podobają. Warto wspomnieć także o tym, że przy "Bądź przy mnie" artysta współpracował z Agnieszką Musiał, której anielski głos wspaniale dopełnia piosenkę.

# IGOR HERBUT SOLO Z ALBUMEM "CHRUST"
Igor Herbut na pewien czas odcina się od zespołu Lemon i stawia na solową karierę. W tym tygodniu premierę miał album "Chrust". Jest to zbiór bardzo intymnych, szczerych utworów, którymi Igor odsłania się przed całym światem. Widać, że wielki wpływ na kształt tego albumu miał fakt, iż artysta został tatą. Całość jest bardzo spójna, spokojna i na pewno przeniesie Was do innego świata.


# BARANOVSKI I "MOMENTY"
Premierowo przedstawiam Wam także utwór "Momenty" Baranovskiego. Cieszę się, że ostatnio jest o nim bardzo głośno, gdyż jest to wielki talent. W najnowszej piosence przypomina, że w życiu liczą się tylko chwile, wspomnienia. Z nostalgią patrzy w przeszłość.


#LAUREN JAUREGUI
Bardzo polubiłam ostatnio tę artystkę. To zdecydowanie moje klimaty!


#DEMI LOVATO I SAM SMITH W DUECIE
Takiej współpracy nikt się nie spodziewał, ale wyszło świetnie!

#VIKI GABOR- POLSKA DUA LIPA
Viki Gabor nie zwalnia tempa i właśnie wypuściła nowy utwór. 


#KONCERTY Z DOMU
Wielu artystów pragnie umilić czas kwarantanny i organizuje koncerty bez publiczności, w internecie. 










piątek, 10 kwietnia 2020

PRAWDZIWA HISTORIA, KTÓRA ZACHWYCA I DAJE DO MYŚLENIA!- RECENZJA MINISERIALU "UNORTHODOX"

"Unorthodox" (z ang. nieortodoksyjny) to serial oparty na książce "Unorthodox. Jak porzuciłam świat ortodoksyjnych Żydów" Deborah Feldman, w której autorka dzieli się historią swojego życia. Jest widowiskowy i zrealizowany z wielkim rozmachem. Zupełnie nie spodziewałam się, że tak bardzo mnie zachwyci!


Główna bohaterka to 19-letnia Esti. Jest Żydówką, żyje więc w świecie pełnym zasad, w którym rola kobiety jest bardzo ograniczona. Dziewczyna czuje się inna, ale stara się sprostać stawianym przed nią wymaganiom. Godzi się na zaaranżowane małżeństwo, ale nie przynosi jej ono szczęścia. Decyduje się na ucieczkę do Berlina (ta część nie jest już oparta na książce). Tam poznaje nowy świat, zawiera przyjaźnie i poznaje siebie, swoje pragnienia i marzenia. Mąż rusza za nią w pogoń i chce, aby wróciła z nim w kręgi Żydowskiej społeczności.


Serial w ciekawy sposób ukazuje mniejszość etniczną, jej tradycje i zwyczaje. Scenarzyści przywiązywali bardzo dużą wagę do najmniejszych detali. Zachwycają kostiumy, wnętrza. Na szczególną uwagę zasługuje scena ślubu, zrealizowana z wielkim rozmachem. Zwróciłam także uwagę na grę świateł, która potęguje klimat. "Unorthodox" jest kopalnią informacji o codziennym życiu Żydów. Niektóre z nich są wręcz niewyobrażalne. W opozycji do nich stoją wydarzenia dziejące się w Berlinie. Esti poznaje kolorowy, wolny świat i stara się w nim odnaleźć.


Oczarowała mnie także gra aktorska. Odtwórczyni głównej roli, Shira Haas, idealnie oddała emocje. Jej twarz jest bardzo plastyczna i zupełnie inna w zależności od sytuacji. Po zwiastunie nie byłam przekonana, co do wyboru aktorki, ale teraz nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli.
Amit Rahav jako mąż Esti świetnie oddał niewinność i sprzeczne emocje bohatera. To jedna z moich ulubionych postaci. W jego głowie wiele się dzieje, ślepo wierzy, że ich religia i obyczaje są jedynymi słusznymi, ale ma w sobie wiele dobra i wrażliwości, które widz docenia. Także aktorzy drugoplanowi świetnie sobie radzą. Ważną częścią produkcji jest także muzyka.


Serial ma tylko 4 odcinki, co sprawia, że nie jest przez ani jedną chwilę nużący i trzyma w napięciu. Historia skłania do przemyśleń i zostaje w głowie na długo. To opowieść o potrzebie wolności, szukaniu własnego ja, życiowej prawdy. Nie piętnuje zachowań i stara się przekonać, że ludzie to przede wszystkim ludzie, nie zważając na pochodzenie czy wyznawaną religię. Wszystkich nas łączą emocje, potrzeba kochania i bliskości, pragnienia i marzenia.

"Unorthodox" to dzieło, które trzeba zobaczyć i poczuć na własnej skórze. Serial w prostej formie, z głębokim i ważnym przekazem kryje w sobie wiele emocji i nie sposób przejść obok niego obojętnie. Netflix udostępnił także materiał zakulisowy, który polecam obejrzeć, gdyż jest świetnym dopełnieniem.


środa, 8 kwietnia 2020

#ZOSTAŃ W DOMU I ĆWICZ!- 10 MOICH ULUBIONYCH KANAŁÓW NA YT Z TRENINGAMI

Siedzenie w domu sprzyja nieustannemu podjadaniu. Dochodzi do tego brak ruchu i kilka nadmiarowych kilogramów gwarantowane. Sporo osób ubolewa także nad zamknięciem siłowni. Ćwiczyć można przecież w domu! Praktykuję to już dobrych kilka lat i dzisiaj postanowiłam podzielić się z Wami moimi ulubionymi kanałami na YT, trenerkami, z którymi ćwiczę. Trening jest dla mnie dopełnieniem dnia. Staram się ćwiczyć regularnie. Korzystam z różnych form, których wybór uzależniony jest od mojego samopoczucia, ale także opiera się na zasadzie przeplatania: jeśli jednego dnia wykonuję dłuższe, wyczerpujące cardio, to następnego sięgam po jogę (lub robię sobie przerwę). Pamiętajcie, aby słuchać swojego ciała. Spróbujcie ćwiczeń na macie w domu, a gwarantuję, że to pokochacie i być może nie wrócicie już na siłownię po kwarantannie. 

blogilates
Moja ulubienica, jeśli chodzi o modelowanie sylwetki. Ciekawe ćwiczenia i co najważniejsze urozmaicone, nie ma nudy i monotonni. 

FitnessBlender
To z nimi najczęściej spalam kalorie, gdy wybieram cardio.

POPSUGAR Fitness
Treningi w rytm muzyki poprawiają humor.

Up to the BEat
Na kanale Up to the BEat Fit znajdziecie tzw. walking workouts, czyli połączenie chodzenia, stepu, tańca. Ostatnio jestem ich wielką fanką!

Chloe Ting
Niezawodna, jeśli chodzi o treningi ABS.  Atutem są także krótsze filmiki. Nie zawsze mamy dużo czasu, a dobrze znaleźć chociaż 10 minut na ruch.

 Susana Yabar
Jej kanał to moje ostatnie odkrycie. Polecam filmiki na ujędrnienie biustu, ale znajdziecie tu przeróżne treningi.

Joga z Małgorzatą Mostowską
Lepszego kanału z praktykami jogi nie znajdziecie!

FITSEVENELEVEN
Ten kanał dopiero się rozwija, ale urzekł mnie Tanju- trener zumby. Zaraża pozytywną energią! Mają także treningi na poszczególne partie ciała, jogę, boxing.


SELF
Pełne, dłuższe treningi na całe ciało znajdziecie na kanale SELF.


Odchudzanie Bez Kitów
Kasia Dziurska daje mi zawsze sporo motywacji. Kanał ten lubię także za zdrowe przepisy!

+MOJE NOWE ODKRYCIE- QIGONG 
Nową formą aktywności, która ostatnio odkryłam jest Qigong, czyli ćwiczenia podobne do jogi, uzdrawiające, skupiające się na uwolnieniu drzemiącej w nas siły i życiowej energii. 






czwartek, 2 kwietnia 2020

JESTEŚ WAŻNY!- KIM HOLDEN O UTRACIE, EFEKCIE MOTYLA I WALCE Z SAMYM SOBĄ W KSIĄŻCE "DRUGA STRONA"

Kim Holden to jedna z moich ulubionych autorek, dlatego zawsze z niecierpliwością czekam na jej kolejną książkę. Pozycje te są bardzo wartościowe, poruszają niezwykle ważne tematy i tak też jest w przypadku "Drugiej strony".
Ileż to razy każdy z nas czuł się bezwartościowy, niepotrzebny. Holden poprzez przedstawioną historię chce przekonać nas, że każdy ma swoje miejsce we wszechświecie, a nasze czyny i słowa wpływają na wszystkich wokół, z czego często nie zdajemy sobie sprawy. 


"Spotykamy na swojej drodze ludzi, którzy są dla nas jak kotwica. Stabilizują swoją obecnością. Zapewniają pociechę, po prostu będąc."

Główny bohater to siedemnastoletni Toby, który kryje w sobie ból traumatycznych wydarzeń z przeszłości. Czuje się samotny i nie widzi sensu istnienia. Autorka czyni go narratorem powieści. Czytelnik stopniowo odkrywa tajemnice bohatera i zaczyna rozumieć jego postawę i działania. Wszystko zmienia się, gdy Toby poznaje Alice- niewidomą pasjonatkę muzyki, pełną optymistycznego nastawienia. Między tym dwojgiem rodzi się uczucie, ale to nie na nim skupia historia. Alice stara się ocalić Toby'ego, dać mu nadzieję i prognozę na lepsze jutro. Czy ten pozwoli sobie na szczęście, czy też pogrąży w mroku? Każdy w "Drugiej stronie" musi radzić sobie z demonami i trudnościami dnia codziennego. 

"Najważniejszą chwilą na słuchanie jest ta, gdy brakuje słów. To wtedy serce woła najgłośniej."




Uwielbiam styl pisania Kim Holden i zawsze niezwykle przyjemnie czyta mi się jej pozycje. Stworzyła bohaterów prawdziwych, niepapierowych. Czytelnik bardzo zżywa się z głównym bohaterem i przeżywa jego rozterki. Bohaterowie poboczni także są dopracowani. Tempo akcji jest wyrównane. Najważniejsze w tej książce są jednak emocje. Trudna tematyka sprawia, że czytanie staje się niekiedy bolesne. Holden zwraca uwagę na różne oblicza depresji, ciche wołanie o pomoc, myśli samobójcze. Lekarstwa dopatruje się w kontaktach z innymi, ale także muzyce i sztuce, która jest ważną częścią lektury. Niezwykle ujęło mnie ukazanie tego, jaki mamy wpływ na naszych bliskich, mimo iż bardzo często nie mówią nam oni o tym, nie okazują wdzięczności.


"Druga strona" to książka, którą trzeba przeczytać. Holden zdaje się krzyczeć do czytelnika: Jesteś ważny i wyjątkowy. Nikt Cię nie zastąpi. Masz swoje miejsce na Ziemi i swoje życie do przeżycia, niekiedy pełne trudów, ale piękne! 

czwartek, 26 marca 2020

"LOVE IS BLIND"- DLACZEGO REALITY SHOW NETFLIXA STAŁO SIĘ TAKIM HITEM?

Reality show mają być dla nas czystą rozrywką. Propozycja tego typu programu od Netflixa stała się hitem. "Love Is Blind" bije rekordy popularności. Dlaczego? Sprawdziłam to dla Was i choć absolutnie nie jestem fanką takiego repertuaru, to dałam się wciągnąć do reszty. 
Zaistniała sytuacja na świecie jest trudna i czasem warto oderwać się od natłoku przerażających informacji. Przymusowe siedzenie w domu wykorzystajmy też na naładowanie baterii, więc odmóżdżające programy wskazane. Mamy wiele problemów wielkiej wagi, więc niech chociaż na chwilę naszym największym będzie to czy ślub Lauren i Camerona dojdzie do skutku.



Uczestnicy spotykają się na zasadzie każdy z każdym, ale dzieli ich ściana, więc oceniają się nawzajem tylko na podstawie rozmów, nie wyglądu. Szybko nawiązują dość intymne relacje, szczerze przechodząc do tematów wywołujących emocje, wzruszenia. Gdy uznają, że ich więź jest już wystarczająco silna przechodzą do następnego etapu, czyli oświadczyn
i pierwszego spotkania face to face. Podczas egzotycznych wakacji mogą sprawdzić, czy ich emocjonalna więź idzie w parze z fizyczną. Wszystko weryfikuje wspólne zamieszkanie, a do ślubu zostało kilka tygodni.


Co wyróżnia "Love Is Blind" na tle tego typu formatów? Przede wszystkim w mojej opinii w odróżnieniu od "Ekipy z Warszawy", "Love Island" itp. skala "ogłupienia" jest o wiele mniejsza, a poziom wulgarności zerowy. Wypowiedzi bohaterów słucha się z przyjemnością. Są oni bliscy każdemu z nas. A jak wiadomo na widza najlepiej działamy, gdy może on utożsamić się z postacią. Pełno tu dramatów, a przecież lubimy je obserwować. Twórcy prowadzą akcję w taki sposób, że ona niesamowicie wciąga. Nie będziecie mogli się oderwać!

Nie sposób jednak zaprzeczyć, że "Love Is Blind" to głupiutki format i nie jest dla wszystkich. Widać też, że znaczna część była ustawiona tak, aby psychologicznie zadziałać na widza. Czepiam się także tego, iż wszyscy uczestnicy są piękni, z idealnym ciałem. To mija się z celem show, jakim była odpowiedź na pytanie, czy miłość jest ślepa.

W pierwszych odcinkach jeszcze bardzo się broniłam, ale na nic się to zdało, bo "Love Is Blind" steruje mózgiem i nawet nie zorientowałam się kiedy wciągnęło mnie do reszty i zaczęłam kibicować bohaterom, mieć swoich ulubieńców. Odcinka ze ślubami wręcz nie mogłam się doczekać. Śmiałam się sama z siebie, bo nie sądziłam, że tak łatwo dam się takiemu programowi. 
Czas ten był bardzo przyjemny i czekam na 2. sezon!
Sprawdźcie na własnej skórze!

sobota, 14 marca 2020

#ZOSTAŃWDOMU- MOJE POMYSŁY NA WARTOŚCIOWE SPĘDZENIE NAJBLIŻSZYCH TYGODNI DLA CAŁEJ RODZINY

W związku z szybkim rozprzestrzenianiem się koronawirusa większość z nas została zmuszona do spędzenia najbliższych tygodni w domu. W mojej opinii to jedyna słuszna decyzja. Ważne jest to, abyśmy naprawdę w tym domu zostali. 
To jest czas totalnego zatrzymania, regeneracji. Warto spędzić go z rodziną, poświęcić się aktywnością, na które nie mamy czasu w pędzie codziennego życia. Jak się nie nudzić? Jak nie zwariować z dziećmi? Oto moje pomysły dla małych i dużych:

1. DOMOWE EKSPERYMENTY Z DZIEĆMI
Doświadczenia i eksperymenty to świetny sposób na spędzenie czasu z dziećmi. Do ich wykonania potrzebujecie prostych, ogólnodostępnych produktów. To też połączenie nauki z zabawą. Proponuję wykonanie np. wulkanu z octu i sody. 



2. SENSORYKA DLA SMYKA
Maluchy uwielbiają się brudzić. Zrobienie cieczy nienewtonowskiej (skrobia + woda) lub masy solnej trwa chwilę, a jest gwarancją dobrej zabawy na długie godziny. Wy w tym czasie odpoczywacie od nieustającego: "Mamo, nudzi mi się".



3. SCRATCH, CZYLI PROGRAMOWANIE PRZEZ ZABAWĘ
Umiejętność programowania jest teraz bardzo pożądana i warto już od najmłodszych lat wspomagać rozwój dziecka pod tym kątem, uczyć myślenia w "programistyczny" sposób. Scratch to prosty w obsłudze program, który świetnie wprowadza dzieci w świat tworzenia gier, aplikacji. Świetna zabawa i nauka, która procentuje na przyszłość.

4. KURSY ONLINE
Postawcie na swój rozwój! W 2 tygodnie spokojnie można sporo się nauczyć, nabyć nowych umiejętności. 
Polecam kilka stron internetowych z kursami online:

5. NAUKA JĘZYKA OBCEGO
Tutaj chcę polecić fajną stronkę do nauki angielskiego, z której korzystam od lat, czyli https://www.gettinenglish.com/.

6.DIY
Brak czasu nie będzie teraz wymówką. DIY wycisza, uspokaja, a satysfakcja po wykonanej pracy bezcenna. Wyciągnijcie zakurzoną przez lata maszynę do szycia, spróbujcie scrapbookingu. 


7. TEATR ONLINE
Teatr bez wychodzenia z domu? Teraz to możliwe. Sporą bazę przedstawień teatralnych znajdziecie na TVP VOD, Internetowy Teatr TVP dla szkół, ale polecam też internetowy teatr Borysa Szyca- TheMuBa

8. WYKŁADY ONLINE MUZEUM POWSTANIA WARSZAWSKIEGO DLA DZIECI I DOROSŁYCH
Muzeum Powstania Warszawskiego zostało zamknięte, ale swoją działalność przeniosło do internetu. Oprócz zwiedzania online od poniedziałku 16 marca transmitowane będą historyczne wykłady- poranny dla dzieci oraz popołudniowy dla dorosłych. Wszystko to na profilu na Facebooku- Muzeum Powstania Warszawskiego na Facebooku

9. DBANIE O FORMĘ W DOMU
Zamknięta siłownia i domowa kwarantanna wcale nie oznaczają zaprzestanie treningów. Zumba? Joga? Trening z Chodakowską? Możliwości jest wiele. 


10.PODCASTY, WYWIADY
Na YT, a także Spotify znajdziecie sporo podcastów o różnej tematyce, w róznych językach. Ja polecam Tu Okuniewska, a także Kryminatorium. Jeśli chodzi o ciekawe wywiady to zapraszam na kanały takie jak Imponderabilia, Browar Namysłów TV. Koniecznie zapoznajcie się także z wywiadami Zane'a Lowe'a.





11. I na koniec dosyć oczywiste rzeczy, czyli- KSIĄŻKI, FILMY, SERIALE I WIOSENNE PORZĄDKI

Przez najbliższy czas nie będziemy się nudzić i niech stanie się on owocny i efektywny. Mam nadzieję, że z nową energią jak najszybciej powrócimy do normalności!
Trzymajcie się i dbajcie o siebie! <3

czwartek, 5 marca 2020

"MARLEY"- NAJLEPSZY BIOGRAFICZNY FILM O BOBIE MARLEY'U

Filmów o Bobie Marley'u oglądałam kilka m. in. "Bob Marley-duchowa podróż", "Bob Marley- Król reggae". W każdym z nich czegoś mi jednak brakowało i miałam wrażenie, że nie dowiaduje się niczego nowego o życiu artysty. Z reguły filmy te skupiały się na ideologii rastafarianizmu i paleniu marihuany, zamiast w ciekawy sposób przybliżać postać Marley'a. Aż trafiłam na biograficzny film o najprostszym z możliwych tytułów- "Marley". Ponad dwugodzinny seans okazał się być bardzo owocny i spełnił wszystkie moje oczekiwania. Takiego filmu o Królu reggae szukałam!

"Marley" przedstawia życie Boba bardzo szczegółowo od momentu dorastania do ostatnich chwil życia. Film realizowany był przez 6 lat i widać dopracowanie wszelkich szczegółów. Powracamy do miejsc bliskich artyście. Zachowane zdjęcia i materiały z koncertów przeplatane są wywiadami z bliskimi- pełnymi wspomnień, niekiedy gorzkich. Co dla mnie najważniejsze, dowiadujemy się wielu ciekawostek o Marley'u i żadna tematyka nie jest tu pomijana, jak było to w przypadku innych produkcji. Postać pozbawiona jest oceny, gloryfikacji. O bohaterze mówi się przede wszystkim prawdziwie, czasem nawet dość kontrowersyjnie. Seans sprawia jednak, że Boba nie sposób nie pokochać. Wspominamy jego życie artystyczne, ale także prywatne m. in. fascynację kobietami i dużą liczbę życiowych partnerek. Nie brak tu także polityki, opisu historycznych walk stronnictw politycznych na Jamajce i tego jaką rolę odegrał w nich muzyk. Powracamy także do krwawych wydarzeń zamachu na jego życie, trudnej walki z chorobą. W innym świetle postawiony zostaje tu również ruch Rasta. Każdy temat jest poruszany i dokładnie zgłębiany, bez tabu.
Z fascynacją oglądałam urywki z koncertów Marley'a, wywiadów, które pełniły rolę swego rodzaju przerywników między scenami. Chwalę także świetny montaż. Film został zrealizowany na bardzo wysokim poziomie. 


"Marley" to najlepszy film biograficzny o Bobie Marley'u i nie pożałujecie czasu spędzonego na seansie. Przyciąga, hipnotyzuje, ciekawi i sprawia, że 2h mijają jak sekunda. 

piątek, 21 lutego 2020

KARAŚ/RUGUCKI ŁĄCZĄ POKOLENIA- RECENZJA PŁYTY "OSTATNI BASTION ROMANTYZMU"

The Dumplings i Coma- dwa różne światy, dwa różne pokolenia. Oba zespoły zawiesiły działalność w podobnym czasie, co było jednak zaczątkiem dla nowego projektu Karaś/Rogucki. Obaj Panowie długo bez muzyki nie wytrzymali i postanowili łącząc siły, wprowadzić świeżość na rynku muzycznym. Ich działalność trafi zarówno do fanów elektronicznych brzmień jak i tych, którzy tęsknią za muzyką lat 80. Projekt zaskoczył mnie początkowymi singlami, toteż z niecierpliwością wyczekiwałam premiery płyty. Zachwyciła, ale też niejako rozczarowała.

Na płytę składa się 11 utworów. "Kilka westchnień" bardzo dobrze, dynamicznie rozpoczyna album i sprawia, że chcemy więcej. I to więcej otrzymujemy za sprawą "Bolesnych strzałów w serce", których brzmienie uwielbiam- skoczne, energiczne, ale nieco mroczne. Doznania potęguje intrygujący teledysk. 


"Le petite mort" i ""Nie mogę spać" utrzymują dobry poziom. Szczególnie w tej drugiej głos Roguckiego uwodzi. 
"Na zakręcie" podoba mi się tekstowo. "Święcę we wszystkich kierunkach" wprowadza spokój. To miłosna, emocjonalna ballada, naznaczona strachem o jutro."Skąd mogłem wiedzieć, że ogień uderzy z taką siłą, przecież tego chcieliśmy..."- śpiewa Rogucki. To dobry moment na albumie, porusza słuchacza i daje mu coś innego, intrygującego. "Witaminy" i "Ciociosan" powracają do klimatu z początku płyty. Czas na huragan "Katrinę"- jeden z moich ulubieńców, nostalgicznie przypominający klimat lat. 80.



"Taka ilość słońca" to bardzo eksperymentalny utwór, przypadł mi do gustu. Album kończy mój ulubieniec, czyli utwór "1996", cover T.Love. Tekst dalej aktualny, a duet zrewolucjonizował numer i dał mu drugie życie. 


Jestem fanką projektu Karaś/Rogucki i cieszę się, że artyści postanowili połączyć siły. Kuba dał od siebie elektryczne brzmienia, które znakomicie zgrały się z charyzmatycznym głosem Roguckiego. Całość to nowy styl na polskim rynku muzycznym, powiew świeżości. 
Płyta jest bardzo spójna. Słuchając pojedynczych singli zachwytom nie ma końca. Problem pojawia się, gdy albumu chcemy przesłuchać od A do Z. Wtedy dostrzegamy pewną powtarzalność, co momentami może nudzić słuchacza. Kilka utworów jest do siebie naprawdę bardzo zbliżonych. To jedyny zarzut i moje lekkie rozczarowanie. "Ostatni bastion romantyzmu" porusza ważne w dzisiejszych czasach tematy jak np. zmiany klimatyczne, nowe technologie i media społecznościowe. Artyści starają się przekazać zagubienie człowieka, tęsknotę za czymś nieuchwytnym. Głównym tematem jest oczywiście miłość, ale w tym przypadku pozbawiona patosu, trudna.

Płyta łączy pokolenia. Pojawienie się duetu Karaś/Rogucki zaskoczyło wszystkich, bardzo pozytywnie. Artyści przede wszystkim mieli pomysł, wykorzystali swoje atuty i wypełnili niszę na polskim rynku. Myślę, że będzie o nich bardzo głośno. Album, mimo kilku wad, uważam za bardzo udany. Na koncertach z pewnością porwą publikę.