czwartek, 31 maja 2018

"SZEPTUCHA" KATARZYNY BERENIKI MISZCZUK- DAJ SIĘ PORWAĆ MAGII SŁOWIAŃSKICH BOGÓW!

Po maturze nareszcie mam czas na czytanie! "Szeptucha" na nowo rozbudziła moją miłość do książek. Wykreowany przez Katarzynę Berenikę Miszczuk świat pochłania i wciąga!

Wciąż jest XXI wiek. Rzeczywistość wygląda jednak dużo inaczej, gdyż Mieszko I nigdy nie przyjął chrztu. Polska pozostaje pod rządami Piastów. Główna bohaterka- Gosia- po studiach medycznych odbywa praktykę u szeptuchy (wiejska znachorka, uzdrowicielka, znawczyni ziół). Wyjazd zmienia życie dziewczyny,  która do tej pory nie wierzyła w słowiańskie bóstwa. Poznaje także przystojnego Mieszka. Czy można mu jednak zaufać? Komu Gosia powinna wierzyć? Wkrótce dowie się niesamowitych prawd o samej sobie i będzie musiała podjąć trudne decyzję. Przed bohaterką wiele wyzwań...


Gosia jest bohaterką, której nie sposób nie lubić. Jednocześnie jednak autorka nie sprawiła, że jest przerysowana. To postać prawdziwa, ludzka, "prosta dziewczyna", niekiedy zakręcona, o wielu lękach i fobiach., przy tym wszystkim jednak bardzo pozytywna. Jest narratorką powieści. 
Miszczuk znakomicie wykreowała wymyślony przez siebie świat. Pomyślała o każdym szczególe. Ciekawe jest to, że czytelnik wcale nie ma wrażenia, że jest to fantastyczna przestrzeń. Mimo obecności bogów, rusałek, wszystko wydaje się być dość realne. Fabuła płynie i nawet na moment nie wieje nudą. Autorka ciekawie prowadzi akcje, często stosuje jej zwroty, wprowadza tajemnice i niedomówienia, co znakomicie wciąga czytelnika. Końcowe sceny sprawiają, że wprost nie można doczekać się kolejnej części serii. Lektura jest dość długa, ale styl autorki, dowcip sprawiają, że czyta się ją płynnie i bardzo szybko.

"Szeptucha" jako pierwsza część cyklu "Kwiat paproci" znakomicie wprowadza czytelnika w tajemniczy świat. Niedawno pojawiła się ostatnia, czwarta część "Przesilenie". Cały cykl zdobył wielu fanów. Polecam!

niedziela, 27 maja 2018

RECENZJA 2. SEZONU "13 POWODÓW"- "DRUGA PRAWDA" O HANNAH

"13 powodów" to serial, którego nie sposób porównywać z innymi i śmiało można pokusić się o stwierdzenie, że jest on arcydziełem. Jeśli nie oglądaliście 1. sezonu, to musicie koniecznie to nadrobić i dopiero wtedy zapraszam Was do przeczytania tej recenzji. Nie zawiera ona spojlerów 2. sezonu, ale będę odwoływać się do 1. serii. 

1. sezon to był dla mnie emocjonalnym rollercoasterem i zostawił mnie wewnętrznie rozbitą. W 13 odcinkach wysłuchaliśmy 13 kaset, w których Hannah opisywała jak 13 osób wpłynęło na jej decyzję o samobójstwie. W ostatnich scenach zobaczyliśmy kogoś sięgającego po broń, jadącą karetkę, a dyrektor szkoły oznajmił, że Alex próbował popełnić samobójstwo. Dowiedzieliśmy się także, że Bakerowie wytoczyli szkole proces. Z niecierpliwością czekałam na to, jak wydarzenia te się rozwiną. Pojawił się 2. sezon....


2. sezon to w dużej mierze przedstawienie historii Hannah od drugiej strony. Każdy z bohaterów zostaje wezwany do zeznań w sądzie. Wydarzenia, które znamy z kaset tym razem ukazują nam Ci, do których były one skierowane. Okazuje się także, że bohaterka dość dużo pominęła. Przedstawione zostają nam wydarzenia, o których nie mieliśmy pojęcia, co nadało fabule ciekawości. Widz zastanawia się, co tak naprawdę jest prawdą o Hannah. Spodobało mi się to, że tym razem skupiamy się na każdym z bohaterów, na ich problemach. Możemy spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Równocześnie z procesem obserwujemy tęsknotę Clay'a, ale w tym sezonie twórcy nie skupiają na nim aż tak dużej uwagi. Niektórzy próbują sami wymierzyć sprawiedliwość. Okazuje się także, że Hannah i Jessica być może nie były jedynymi dziewczynami zgwałconymi przez Bryce'a. Jak widzicie sporo wątków, co niekiedy wprowadzało chaos.


Pierwsze odcinki były dla mnie dość nudne i obawiałam się, że 2. sezon nie utrzyma poziomu. Moje obawy były niesłuszne. Wciągnął! Tajemnice, niedopowiedzenia... Skupiał się bardzo na emocjach. W tamtym sezonie przywoływano uczucia w głównej mierze jednej bohaterki, natomiast tutaj mamy wachlarz różnych odczuć różnych osób. Z tego powodu ten sezon dla mnie dobitniej przekazał te emocje i na pewno wstrząsał mną i moją wrażliwością.

Twórcy starają się ukazać problemy młodzieży np. szykanowania w szkole. Często robią to bardzo brutalnie. Mam mieszane uczucia, co do tego, czy nie jest to odrobinę przesadzone.


Przyznam szczerze, że spodziewałam się więcej, jeśli chodzi o fabułę. Ten sezon ma sporo wad. Zdarzało się tak, że przedstawiano jakiś wątek, a potem on się gdzieś gubił. Być może po prostu pomysłów na ten sezon było zbyt dużo, a żaden nie był wystarczająco satysfakcjonujący. Zawiodło mnie zakończenie. Twórcy niewątpliwie zostawili sobie furtkę do 3. sezonu i nie w pełni się z tym zgadzam.

Całości
natomiast znakomicie dopełnia soundtrack. Dobór piosenek w danych scenach jest bardzo przemyślany. Często nawet teksty korespondują z przedstawionym wydarzeniem, emocjami. Lubię, kiedy wykorzystuje się w serialach mniej znane piosenki i nieznanych twórców. Soundtrack jest bardzo spójny i słuchając go, zawsze się wzruszam.


"13 powodów" uosabia to, co czujemy na co dzień i właśnie dlatego, tak dogłębnie trafia do widza. Wrażliwym osobom oglądanie go przychodzi z trudnością. Netflix jak zwykle przedstawia nam produkcje na wysokim poziomie, zrealizowaną z rozmachem. 2. sezon chwilami rozczarowuje i ma kilka wad, ale z pewnością wbija też w fotel, wzrusza, trafia do serducha, skłania do refleksji. Ma ukazać, że jesteśmy sumą ludzi, których spotykamy, a jedna prawda tak na prawdę o dziwo nie istnieje, każdy ma swoją. Być może nie wiemy nic o sobie nawzajem.... Koniecznie obejrzyjcie!


Niedługo na blogu pojawi się szczegółowe omówienie 2. sezonu, w którym popaplam trochę, o tym które sceny mi się podobały, co bym zmieniła i spróbuje spojrzeć na przedstawione wydarzenia pod względem psychologicznym.


piątek, 25 maja 2018

WARSZAWSKIE TARGI KSIĄŻKI 2018

Warszawskie Targi Książki to wydarzenie, na które zawsze z niecierpliwością czekam. Nie po to, aby kupić sobie jak najwięcej książek, bo o dziwo nie o to chodzi a o atmosferę na tym wydarzeniu. Jest cudowna! Wszyscy są dla siebie mili, uśmiechają się nawet w długich kolejkach, czuć, że łączy nas wspólna pasja- miłość do książek. Zaczynając jednak od początku....
Wydarzenie towarzyszące targom w tym roku- Meet Point
Tegoroczne targi były moimi drugimi. W tamtym roku zapamiętałam z nich głównie spotkanie z Michałem Zawadką (autorem serii "Chcę być kimś"), Magdaleną Witkiewicz i Kim Holden. Poczułam wtedy, jak świetnie jest spotkać się ze swoim ulubionym autorem, uściskać go i cyknąć selfie. Porównując te dwie edycje, zauważyłam, że na pewno w tym roku organizacja była dużo lepsza, nie było kolejki do wejścia. Wydaje mi się jednak, że odwrotnie niż w tamtym roku, autorzy głównie spotykali się z fanami po godzinie 14.

Jeśli na targi przyjeżdżacie, tak jak ja, pociągiem z bardzo daleka, to nie macie o co się obawiać. Tuż przy Dworcu Centralnym znajduje się przystanek autobusowy. Mi zawsze szczęśliwym trafem szybko podjeżdżał autobus 507 (kursy co kilka minut). Wysiadacie na przystanku Rondo Waszyngtona i musicie przejść podziemnym przejściem na drugą stronę ulicy, na której znajduje się PG Narodowy. Nie oszukujmy się... nie sposób go nie zauważyć. Przed stadionem znajdują się zawsze namioty z Tanią Książką. Tuż obok nich mamy budki z biletami. Otwartych jest zawsze kilka, więc nie trzeba martwić się o kolejkę. Przechodzimy do głównego wejścia. Na samym początku mamy antykwariaty, potem przechodzimy do głównej strefy ze stoiskami wydawnictw, autorami. Jeśli chodzi o promocje, to nie spodziewajcie się zbyt dużych zniżek. Najtaniej jest oczywiście w antykwariatach. Wydawnictwa obniżają ceny o dość niewielkie kwoty.

W tym roku udało mi się spotkać tylko z jedną autorką- Augustą Docher (Beatą Majewską). Wynagrodziła mi to panująca na spotkaniu atmosfera. W pierwszych minutach zrobiliśmy sobie grupowe zdjęcie. Żartowaliśmy. Augusta porozmawiała i zrobiła selfie na swój fanpage absolutnie z każdym. Przesympatyczna osoba, mega pozytywna! Miłym gestem z jej strony były przygotowane dla fanów prezenty- biżuteryjna zakładka w dekoracyjnym woreczku.
Niestety nie udało mi się zdobyć autografu Katarzyny Nosowskiej. To była najdłuższa kolejka na stadionie i trzeba by było spędzić w niej kilka godzin.



Targowe zdobycze:
- Orwell "Rok 1984"
-Michał Zawadka "Chcę być kimś" III część
-Jennifer Niven "All the Bright Places" książka w j. angielskim
- Augusta Docher "Cała ja"

Targi Książki to niesamowite wydarzenie i warto je przeżyć! ;)

poniedziałek, 14 maja 2018

2 MIESIĄCE NIEOBECNOŚCI NA BLOGU, CZYLI KULTURA W MATURALNYCH PRZERWACH

2 miesiące nie było mnie na blogu, a aktywność ograniczała się tylko do profilu na Facebooku, za co ogromnie przepraszam. Powodem była MATURA! Ostatnie dwa miesiące upłynęły mi pod znakiem rozwiązywania matematycznych zadań i zwyczajne zmęczenie sprawiało, że brakowało mi czasu na pisanie postów na blogu. Egzaminy pisemne już na szczęście za mną, pozostały jeszcze te z rysunku na studia architektoniczne. Jak widzicie baaardzoo dużo przygotowań.

Co zatem działo się u mnie przez ten czas, jeśli chodzi o kulturę?

KSIĄŻKI- Przyznaję, że po kilku godzinach nad maturalnymi zagadnieniami kompletnie nie miałam już ochoty nic czytać. Przeczytałam prześlicznie wydaną "The Return of the Young Prince", czyli kontynuację przygód Małego Księcia w języku angielskim. Niestety jest ona już innego autorstwa niż oryginał, który wszyscy znamy, co odczuwało się na każdej stronie. Niewątpliwie ma swój urok i kryje wiele mądrości. Zaczytywałam się natomiast w felietonach Reginy Brett. To było to, czego potrzebowałam. Krótkie, treściwe, z przesłaniem, umilały wieczory. Inspirują! Zaległości czytelnicze powoli nadrabiam. Pierwszy dzień po maturze skończył się wizytą w bibliotece. Wybieram się także na Targi Książki!
MUZYKA- Odkryłam na nowo swoją miłość do rocka, za sprawą playlisty na Spotify "Rockowe hymny". Polubiłam także Dwa Sławy, a w szczególności numer "Jestem". Męczę go już drugi miesiąc. Zakochałam się także w wykonaniu piosenki "Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości" Gutka z Indios Bravos. Z muzyką byłam na bieżąco.

FILMY- Tu działo się najwięcej, bo film na maturze z języka polskiego uznawany jest także za tekst kultury, do którego można się odwołać. Zachwyciły mnie wszystkie produkcje Oscarowe. "Trzy bilbordy.. " to arcydzieło! Poruszył mnie także polski film "Najlepszy" przedstawiający losy polskiego sportowca Jerzego Górskiego, zmagania z nałogiem, a także z samym sobą w drodze na szczyt. Pełen symboli, ciekawych ujęć, które miały przedstawiać istotę psychiki człowieka. Za piękną opowieść uważam także "Kształt wody". Historia niemowy i dziwnego stwora jest jednak dla mnie głównie baśnią i nie przyznałabym jej tytułu najlepszego filmu. Polecam obejrzeć "Lot nad kukułczym gniazdem", "Pianistę", "Amelię"- zachwycające klasyki.

Obiecuję, że posty będą pojawiały się teraz częściej. Śledźcie profil na Facebooku- tam publikuje regularnie, gdyż wymaga to zdecydowanie mniej czasu.