środa, 27 maja 2020

BŁYSKOTLIWIE O RODZINNYCH RELACJACH- RECENZJA FILMU "KŁAMSTEWKO"

Cenię sobie filmy, które obrazują temat w inteligentny sposób i potrafią wzruszać i bawić jednocześnie. Zdecydowanie do takiej kategorii należy "Kłamstewko"


Billi to Chinka wychowująca się w Ameryce. Studiuje w Nowym Jorku. Jest bardzo związana ze swoją babcią. Tym bardziej przeżywa wiadomość o jej śmiertelnej chorobie. Babci pozostało według lekarzy kilka miesięcy życia. Chińczycy mają jednak w zwyczaju nie mówić choremu członkowi rodziny o stanie jego zdrowia. Tak też postanawia rodzina Billi, co stanowczo nie podoba się dziewczynie. Nie zgadza się z opinią krewnych i uważa, że babcia powinna wiedzieć, że zostało jej kilka miesięcy życia.
Wszyscy chcą spędzić czas z chorą, więc organizują rodzinny zjazd pod pretekstem ślubu jednego z kuzynów. Uroczystość jest fikcją, co staje się źródłem wielu zabawnych wątków.

"Kłamstewko" wzbudza wiele emocji. Bawi, a momentami wzrusza i umiejętnie balansuje między dwoma stanami. Miejsca, kolorystyka tworzą klimat. Aktorzy świetnie wcielili się w role. Prosta forma porusza widza i sprawia, że zaczyna się doceniać otaczających bliskich. Z ekranu płynie ciepło. Akcja płynie powoli, więc film nie przypadnie do gustu wszystkim. Produkcja nie ocenia i pozostawia widza z wieloma pytaniami. To do niego należy ostateczna odpowiedź, czy kłamstwo jest złe czy może być uzasadnione. Film kontrastuje także kulturę Wschodu z Zachodem.

"Kłamstewko" to przyjemna produkcja, która zwraca uwagę na wagę rodzinnych więzów, potrzebę otaczania się bliskimi i wyzwalającą (lub nie) prawdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz