czwartek, 12 września 2019

3. SEZON "13 POWODÓW"- DLACZEGO TO SIĘ NIE MOGŁO UDAĆ?

"13 powodów" dwa lata temu odmieniło świat seriali młodzieżowych i trafiło do czołówki moich ulubieńców. Historia Hannah wstrząsnęła mną i pochłonęła już od pierwszego odcinka. 2. sezon co prawda nie podwyższył poziomu, ale był ciekawym uzupełnieniem i oglądałam go z przyjemnością. Na wiadomość o kontynuacji odczułam sprzeczne emocje. Historia dla mnie się już zakończyła, ale finał pozostawił pewną ciekawość. Podświadomie czułam jednak, że 3. sezon nie ma prawa się udać. Zwiastun utwierdził mnie w tym przekonaniu, a pierwszy odcinek nie pozostawił żadnych złudzeń. 3. sezon utracił wszystko to, co było atutem i wyróżnikiem serialu; wszystko to, za co pokochały go miliony. Tym razem wszystko toczy się wokół zamordowania Bryce'a. Każdy z bohaterów miał bowiem powód, aby zabić. Wciąż na ekranie spotykamy Tyler'a, który nie otrząsnął się po traumatycznych przeżyciach związanych z Monty'm; Jessicę, próbującą układać sobie życie po gwałcie; Clay'a czy Justina. Nowy sezon, te same problemy. Co zatem poszło nie tak? Wszystko..., ale przeanalizujmy to po kolei.

Nieudane "kilka miesięcy później"
Ten zabieg niekiedy się sprawdza. Najczęściej jednak powoduje w widzach rozczarowanie i tak też właśnie stało się w tym przypadku.
Finałowa scena 2. sezonu pozostawiła wiele niedopowiedzeń i miała być furtką do kontynuacji, co wzbudziło ciekawość. Sama zastanawiałam się, jak twórcy to rozwiną, ale lipa, bo.... pierwszy odcinek 3. sezonu nie wraca do tamtych wydarzeń, minęło od nich sporo czasu. To pierwszy ( i o zgrozo nieostatni) komunikat od twórców: "nie mamy pomysłu, jak pociągnąć to dalej". Poszli na łatwiznę. 

"Nowa bohaterka uratuje ten sezon!"- pomyśleli i jakże się pomylili.
Pojawia się znikąd, wszystko o wszystkich wie i denerwuje na każdym kroku. To ona według Netflixa miała pociągnąć ten sezon. Tymczasem Ani jest tu postacią zbędną dla fana, mało wiarygodną, bezbarwną. Kompletnie nie mogłam jej polubić. Nie winię za to aktorki, która widać bardzo się starała. Jeśli nie wierzysz narratorce opowieści, to wszystko się sypie. 

Serio Bryce?! Serio? Czemu nie Tyler?
W oczekiwaniu na 3. sezon liczyłam, że tym razem skupią się na Tylerze. Wiadomo było, że ktoś musi zastąpić Hannah, ale nie sądziłam, że postawią na Bryce'a. Według mnie to najgorsza decyzja twórców. Wystarczyło głównym bohaterem uczynić Tyler'a, któremu widz współczuł, przeżywał jego historie. Wydarzenia z 2. sezonu były idealnym tłem, aby to uczynić. Można było postawić także na Tony'ego- tajemniczego, którego widz jest dalej ciekawy. Każdy byłby lepszy niż Bryce.

Czarne nie jest czarne.
3. sezon ma rehabilitować Bryce'a i pokazać jego dobrą stronę. Scen w których bohater pomaga bliskim, ukazuje swoją wrażliwość jest pełno. Są robione bardzo na siłę i nikt w nie nie wierzy. Dwa sezony pokazują nam, że coś jest czarne, a teraz próbują wmówić, że jednak białe. Cudowna przemiana jest do bólu nierealna. Widz musiałby mieć problemy z pamięcią, aby to kupić. Rozumiem, że chciano w ten sposób udowodnić, że w każdym z nas drzemie dobro, nawet w z pozoru złych ludziach. Myślę jednak, że bardziej oczekujemy sprawiedliwości i gwałciciel powinien zostać ukarany, a nie rehabilitowany. 

"Who killed Bryce Walker?"- No one cares.
Nikogo nie rusza śmierć Bryce'a. Widz reaguje na nią po prostu obojętnością i trudno się dziwić, że nie jest inaczej. Bardzo dziwię się, że reżyserzy wpadli właśnie na taki pomysł.

Pełno głupich decyzji.
Bohaterowie, których lubiłam i ceniłam nagle ogłupieli i nie potrafią podejmować racjonalnych decyzji. Nawet Clay. Bardzo nie podoba mi się to, w jakim kierunku poprowadzono postać Jessici. Zrobiono z niej bezduszną, plastikową diwę, kierującą się w życiu nie rozumem a pożądaniem. W tym sezonie mamy także sporo scen seksu. Bo jak się już nie wie czym zapełnić minuty odcinka, to stawia się na nagość. Proste!

Nieudolna próba bycia kryminałem. 
Ani i Clay niczym Sherlock Holmes i doktor Watson, przy czym sporo im jeszcze brakuje. Sporo gubią się w tym śledztwie, a my razem z nimi. Często odczuwamy brak logiki, naciąganie pewnych faktów i rozciąganie ich w czasie.

Finał
Liczyłam na większe zaskoczenie. Finałowy odcinek jakoś nie wyzwolił we mnie zbyt wielu emocji. Wplątanie postaci Monty'ego rzuciło odrobinę światła na zakończenie sezonu, dosyć nieszablonowe i niespodziewane rozwiązanie. Myślę jednak, że ostatnie sceny zbyt wiele pokazują, domyślamy się już praktycznie wszystkiego.

Jakieś plusy?
Ścieżka dźwiękowa wciąż na plus. Dalej cieszy mnie fakt, że Netflix skupia się na problemach młodzieży i stara się wyciągnąć do nich pomocną dłoń. Bohaterowie nie są nudni, plastikowi, co jest ogromną zaletą. Niestety fabuła jest tym razem tragiczna i nijak nie mogę wyciągnąć z niej czegoś pozytywnego.

Będzie 4 sezon!
Nie żartuję i kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć tej decyzji. Chociaż biorąc pod uwagę fakt, że pewnie go obejrzę z czystej ciekawości to widać, że platformie zależy na kasie, bo przecież fani i tak będą oglądać. 

Wątpię jednak, aby na 4. sezon ktokolwiek czekał i bardzo żałuję, że potencjał produkcji nie został w pełni wykorzystany i poziom znacząco spadł. 

A jaka jest Wasza opinia? Może znajduje się wśród Was ktoś, kto obroni produkcję? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz