środa, 1 stycznia 2020

WIELKIE OCZEKIWANIA KONTRA RZECZYWISTOŚĆ- RECENZJA 1. SEZONU "WIEDŹMINA"

Wiele oczekiwałam od "Wiedźmina" Netflixa. Z resztą nie tylko ja, bo wiele oczekiwał od serialu cały świat. Sporą cegiełkę dołożył do tego sam Netflix promocją serialu, jakiej od długiego czasu nie było. Patrząc po recenzjach na różnych forach widzowie są podzieleni na tych, którzy są rozczarowani produkcją i na tych zachwyconych. Przyznam szczerze, że 1. sezon wywołał we mnie bardzo mieszane uczucia. Zacznijmy jednak od początku...



1. sezon "Wiedźmina" jest próbą zekranizowania kultowej sagi Andrzeja Sapkowskiego o Geralcie z Rivii, która popularność zyskała głównie za sprawą gier. Geralt jest wiedźminem, czyli zmutowanym człowiekiem, który poluje na potwory. W każdym odcinku widz towarzyszy mu podczas różnych przygód, coraz więcej dowiadując się o bohaterze. Wiedźmina w "Wiedźminie" nie jest jednak aż tak dużo, bowiem dla mnie sezon ten zdominowała postać Yennefer- dziewczyny, o powykręcanym ciele, posiadaczki potężnych mocy. Poznajemy jej przeszłość, drogę do ujarzmienia mocy. Trzecią z wiodących postaci jest Ciri- księżniczka upadłej Cintry, która uciekła w momencie bitwy. Losy owej trójki połączy nić przeznaczenia. 

WADY:

Sceny z Geraltem, Yennefer i Ciri przeplatają się, lecz nie są w porządku chronologicznym. To główny zarzut kierowany w kierunku serialu. Przeskoki te są dosyć chaotyczne. Doceniam jednak zamysł, aby ukazywana przeszłość, teraźniejszość połączyły się w pewnym momencie w całość. Widz, który nie czytał książki gubi się i myślę, że warto by było dodać chociażby dopisek czasowy. Wiele by to ułatwiło.  Potwory, smok także mogą rozczarowywać. Odcinki są bardzo nierówne. Moim ulubionym jest finał, ale bywały takie, które nudziły mnie większość czasu. Często miałam wrażenie, że część scen jest zupełnie po nic i nie wnosi zbyt wiele do rozwoju akcji, a wręcz ją spowalnia. Najgorzej wypada wątek Ciri. Brakuje mi trochę tej słowiańskości, która mogłaby przejawiać się chociażby w muzyce. Wad, jak na produkcję takiej rangi jest nadzwyczaj dużo.

ZALETY:
Nie sposób zignorować obecność wad, ale pomimo ich dużej liczby ma się wielką ochotę obejrzeć 1. sezon jednym ciągiem. Przedstawiony świat pochłania. Najjaśniejszym punktem jest bez wątpienia odtwórca roli Geralta, czyli Henry Cavill. Odnalazł się  rewelacyjnie, mimo porcelanowej urody i z przyjemnością się na niego patrzy. Widać, że jest to rola jego życia i spełnia się w niej stuprocentowo. Śmiało można rzec, że dobór aktorów udał się tutaj w każdym przypadku. Ekranizacja nie utraciła humoru. Podobały mi się także sceny walk, charakteryzacje, scenografia. Sympatię zyskuję także towarzysz Geralta- Jaskier, grający na lutni bard. Gwarantuję Wam, że piosenka "Toss A Coin To Your Witcher " nie wyjdzie z Waszej głowy przez bardzo długi czas. Co bardzo mnie zadziwiło to dubbing na bardzo wysokim poziomie. Finał spójnie zamyka cały sezon i wywołuje ciekawość dalszego rozwoju wydarzeń.

PODSUMOWANIE:

1. sezon "Wiedźmina" daje radę, jeśli traktujemy go jako wprowadzenie do całego serialu: zapoznanie z bohaterami, przedstawionym światem i jest dobrą prognozą na przyszłe sezony. Sam Bagiński powiedział, że z Lauren dopiero uczyli się "Wiedźmina" i po 2. sezonie możemy spodziewać się więcej. Trzymam za słowo! Nie kryję swojego rozczarowania, spowodowanego wieloma wadami produkcji. Na pewno nie mogę napisać, że serial pochłonął mnie do reszty i jestem nim zachwycona, ale czas spędzony na oglądaniu był niewątpliwie przyjemny. Myślę, że bańka oczekiwań przed premierą była po prostu za duża. W 2019 roku dostaliśmy wiele niesamowitych seriali i już nie tak łatwo zachwycić odbiorcę, a wszelkie niedociągnięcia nie zostają wybaczone. 

Jakie emocje wywołał u Was "Wiedźmin"? 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz