piątek, 18 listopada 2016

JAKA NAPRAWDĘ JEST AGNIESZKA CHYLIŃSKA W NOWYM ALBUMIE "FOREVER CHILD"?

Agnieszka Chylińska powróciła na listy przebojów hitem "Królowa łez". Niespodziewanie wydała album "Forever Child". Wszystkim nam, wydawało się, że znów jest rockową, mocną babką, która wie, czego chce. Po przesłuchaniu całego albumu stwierdzam, że chyba jednak się pomyliliśmy. Nowa płyta nie jest powrotem do korzeni. To mieszanka elektroniki, dupstepu, nawet trochę disco polo. Dla mnie momentami nic się nie zgadza, czasami dźwięki stają się nieprzyjemne dla ucha. Bałagan! Jestem zawiedziona!!!!

Pierwszym utworem na albumie jest "Klincz". W przypadku tej piosenki wszystkiego jest za dużo. Mamy tu nawet elementy dupstepu, następnie rockowy głos Chylińskiej, potem klubowe brzmienie; wyszedł jeden wielki miszmasz. Niestety jak dla mnie to nie jest dobre wprowadzenie w album. Pierwsza piosenka powinna mnie zachęcać, a nie odpychać. Dalej mamy "Borderline" i niestety nie jest lepiej. Muzyka jak dla mnie nie pasuje do Chylińskiej, cała melodia ze sobą nie współgra. Słuchając, myślałam: czy to na pewno album Chylińskiej? Trzeci utwór to "Rozpal". Pomijając dość infantylny tekst, wpada w ucho; wpisuje się w modne, radiowe hity. Pierwsze dźwięki "Jak dawniej" mówią już, że temat elektroniki ciągniemy dalej. Tragedii nie ma, może się to komuś podobać. I nareszcie "Królowa łez"!!! Rockowa, dawna Agnieszka wraca w tym jednym utworze. Wszystko się w nim zgadza-  świetny tekst, ciekawe brzmienie i przede wszystkim styl, który pasuje do artystki. Mamy tu jakieś emocje, prawdę. "KCACNL" jeszcze w miarę trzyma ten poziom. "Mona Liza Twoich Snów" ma coś w sobie, intryguje (pomijając refren a'la dicopolo). "Zostaw" zaczyna się bardzo rockowo, mocno. Tekstem nawiązuje do znanej wszystkim "Winnej". W tym utworze rock i dupstep są rewelacyjnie połączone. "Fajerwerk"- no niestety fajerwerków nie ma. Na koniec starsza piosenka Chylińskiej "Kiedy przyjdziesz do mnie"Z całej podobają mi się 3 utwory.

Nie ukrywam, że czuję się trochę oszukana. Zapowiadano, że Chylińska powróciła do rockowego stylu. Wskazywał na to nowy singiel, okładka płyty. Zdecydowana większość osób chyba właśnie z tego powodu kupiła płytę, która przecież stała się w krótkim czasie bestsellerem.

Chylińska gubi się, wciąż nie może znaleźć swojej drogi. Wiem, że elektronika jest bardzo modna w ostatnim czasie, ale to nie znaczy, że trzeba ślepo za nią podążać. Zupełnie nie rozumiem dlaczego cały album nie jest w klimacie "Królowej łez". Dlaczego artystka nie poszła w tym kierunku?

Na internecie zdania są jak zwykle podzielone, ale duża grupa osób ma podobne odczucia jak ja. Twierdzę jednak, że moje słowa nie wystarczą Wam, abyście zrozumieli, co na tym albumie się dzieje, więc powinniście go przesłuchać. Dla mnie zwłaszcza początek to drażniący bałagan. Muzycy się tutaj totalnie nie spisali. Artystka eksperymentuje, ale jeśli każe czekać tyle czasu na swój album, to powinien on być petardą. 



Podsumowując: Chylińska nie wraca do rockowej siebie, album jest dosyć chaotyczny, dziwny. Nie kupuję połączenia artystki ze Skrillexem. Dla samego doświadczenia warto jednak go przesłuchać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz