wtorek, 15 listopada 2016

"OSOBLIWY DOM PANI PEREGRINE"- TAJEMNICA, BARWNE POSTACIE I ŚWIAT, KTÓRY WCIĄGA

"Osobliwy dom pani Peregrine" ma w sobie wszystko, co powinien mieć przygodowy film fantasy. Nie mogę zgodzić się jednak ze stwierdzeniem, iż jest to kino familijne. Najmłodsi mogą bać się potworów, czy na przykład scen, w których zjadane są gałki oczne (sama nie mogłam się na to patrzeć). To typowe dzieło Tima Burtona. Reżyser przyzwyczaił nas do tajemniczego nastroju; fantastyczne elementy często są u niego tylko przykrywką do pokazania czegoś straszniejszego. Tym razem może i nie utrzymuje wysokiego poziomu poprzednich produkcji, nie mniej jednak jest bardzo dobrze.
Film powstał na podstawie powieści Ransoma Riggsa

O fabule:
Głównym bohaterem jest Jake, któremu właśnie zmarł dziadek. Od dzieciństwa opowiadał mu historie o potworach, niezwykłym świecie. Chłopiec wtedy nie do końca w nie wierzył, Teraz okazuje się, że Osobliwy dom pani Peregrine istnieje naprawdę. Kobieta opiekuje się Osobliwymi, czyli dziećmi o niezwykłych zdolnościach takich jak latanie, niewidzialność. Jake także nie jest zwyczajny. Będzie musiał chronić przyjaciół przed wrogami i potworami. Jaką drogę ostatecznie wybierze?

Moja opinia:
Po zwiastunie zupełnie inaczej wyobrażałam sobie ten film. Podejrzewałam nawet, że pani Peregrine okaże się czarnym charakterem. Akcja bardzo zaskakuje, nie jest przewidywalna, za co ogromny plus. Świat, który prezentuje Burton jest niezwykły, pochłania. Przenosimy się tam i zapominamy o rzeczywistości.  Przez cały film mamy do czynienia z bardzo tajemniczym nastrojem, co podobało mi się najbardziej. Nie sposób nie polubić Jake'a i jego nowych przyjaciół- barwnych, przemyślanych postaci. Czarne charaktery były jak dla mnie trochę pozbawione wyrazu. Przede wszystkim nie jest to infantylna historia, a wręcz bardzo wciągająca. Efektów specjalnych nie jest dużo, ale gdy się pojawiają to są na wysokim poziomie. Widać, że każdy szczegół był tutaj przemyślany; wszystko idealnie ze sobą współgra, tworząc piękny obrazek. 

I wreszcie ostatnia scena, która pozytywnie mnie zaskoczyła, była kompletnym zwrotem akcji i została przedstawiona w niezwykle interesujący sposób. Na te ostatnie sekundy wstrzymałam oddech. Było to tak piękne i wzruszające, że scenę tę oglądałam kilka razy i ciągle do niej wracałam. Na samą myśl robi mi się ciepło na sercu. Najpiękniejszy moment w filmie!

Myślę, że nie pożałujecie czasu, który spędzicie, oglądając "Osobliwy dom pani Peregrine". Znakomicie działa na wyobraźnie, wzrusza, cieszy oko. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz